wtorek, 7 września 2021

Nicola Gori "Eucharystia moja autostrada do Nieba. Historia Carla Acutisa."

 
Pierwszych kilkanaście stron to teologiczne wykładnie, potem biografia miejscami przerywana hagiograficznymi historiami, które rozgrzewały umysł i serce naszego bohatera. Dowiedziałem się, że przyszedł on na świat w rodzinie głęboko religijnej (s. 29). Z tego co słyszałem na filmach biograficznych, wcale tak nie było - jego rodzina stała się religijna pod jego wpływem. Czuję, że zawartość lektury wypełniona jest kolejnymi cudami, których w rzeczywistości nie było. 

Młodziutka Polka niejednokrotnie nawet gniewała się na chłopca, ponieważ chciała, aby był on bardziej czupurny i reagował bardziej zdecydowanie na kuksańce kolegów z przedszkola. Opiekunka, z pochodzenia Słowianka, mająca silny charakter, była przyzwyczajona do mniej rozpieszczonych dzieci niż włoskie. Wydawało jej się, że Carlo jest "za grzeczny" (s. 32-33). 

Oj tak! Takie Słowianki to ja lubię najbardziej. Cytat osoby, która znała Carla:

Od zawsze miał skłonności do mistycyzmu i ascezy, co wyróżniało go spośród innych (s. 34).

Podobno lubił Nutellę. Bardzo ascetyczna dieta. 


To już było najlepsze:

Mama Carla wspomina, że pierwsza opiekunka, dziewczyna szkockiego pochodzenia, została przez nią przyłapana na zmaczaniu smoczka dziecka w angielskim syropie o nazwie "Calpol", który produkowany był na bazie alkoholu. Od pewnego już czasu rodzice Carla widzieli, że z dzieckiem dzieje się coś dziwnego, ponieważ "Śmierdział alkoholem jak jakiś pijaczyna" (s. 31).

O rety! Przyznam, że stosunkowo wcześnie zaczynał.  

Carlo uważał, że lansowane w modzie trendy są owocem działań marketingowych, dlatego ubierał się klasycznie (s. 45). 

I pochowano go w ulubionym dresiarskim wdzianku. Dalekie to od komercji.  

Generalnie książkę warto przeczytać by lepiej poznać osobowość Carla. Wszyscy mieli o nim dobre zdanie; był spokojny, pogodny, prostolinijny, grzeczny, zdyscyplinowany, łagodził konflikty, miał niespotykaną osobowość jak na nastolatka. Uwielbiał zwierzęta i wzruszyła mnie ta historia o płaczu nad zabitą jaszczurką. Ogólnie przyznam, że miał te cechy, które lubię - zwłaszcza pasja, jaką darzył swoją religię. Przede wszystkim pełne oddanie jej. Niegdyś miałem podobnie, używając zwrotów z języka fizyków z Carlem łączą nas podobne kierunki, ale przeciwne zwroty. Tyle, że moja duchowość legła w gruzach wiele lat temu. Od tamtego czasu motam się jak liść na wietrze, a kiedy czytam o życiu pozagrobowym popadam w totalny chaos światopoglądowy. 

Wartości naszego świata upadają wypierane przez zachodnie pseudowartości. Kiedyś nienawidziłem chrześcijaństwo. Dziś widząc co się dzieje z tym światem mój stosunek do tematu uległ umiarkowanej przemianie. Choć mam uraz do Kościoła wyniesiony z dzieciństwa to jednak kiedy widzę zachowanie lewactwa to już niemal jestem gotowy stanąć w jego obronie ...

I gra muzyka!