poniedziałek, 14 września 2020

Natasha Helvin "Russian Black Magic. The Beliefs and Practices of Heretics and Blasphemers"

 

Rosyjski inglizm rzuca duży cień na rosyjskie rodzimowierstwo. Złośliwi powiadają, że "ruska nauka zna takie przypadki". Lecz jak się okazuje to nie tylko te sfery mogą należeć do unikatowych. Nie zabraknie ich nawet w omawianej w niniejszym poście książce. 

Panią Nataszę Helwin mieliśmy już okazję poznać przy okazji jej marnej pracy "Slavic Witchcraft. Old World Conjuring Spells & Folklore". Teraz jednak przeszła już samą siebie. Książka "Russian Black Magic. The Beliefs and Practices of Heretics and Blasphemers" to idealny miks wszystkiego. 

Na dobrą sprawę jest to podręcznik czarnej magii satanizmu teistycznego. Jako, że jestem fanem różnych apokryficznych grymuarów przedstawiających alternatywne wersje mitów, postaci piekielnych i wydarzeń nie mogłem obejść "Rosyjskiej czarnej magii" obojętnie. 

Poznajemy weretników, czyli czcicieli diabłów z nowej piekielnej hierarchii, którą stanowią: Szatan, Veligor, Versaul, Aspid, Enoch, Enarh, Śmierć, Indik i Mafawa. Jest też kilka postaci pośrednich jak znana Herodiada czy Cain. 

Pierdół co niemiara. Książka pełna jest skrótów myślowych. Niby autorka pisze o dawnej Rusi - nie waha się jednak czynić porównań do mitów greckich, germańskich, mezopotamskich, rzymskich etc. Helvin twierdzi, że dualizm Bóg-Diabeł w czarownictwie unikatowy jest dla magii rosyjskiej. Niech sobie zatem poczyta o innych systemach magicznych, choćby tych z Bałkanów. Czarnoboga i Białoboga też jakbyśmy na Rusi mieli spotkać ... Super, że Szatan to Perun, Weles to Baal, a Enarh to starosłowiański demon. Dowiedziałem się też, że dawniej nie było zwykłych pochówków tylko kremacje i kopce. No chyba nie tylko pani Nataszo. Dowiedziałem się, że angielskie słowo altar (ołatrz) wywodzi się od mitycznego kamienia Alatayru. Słowiański raj to Iria, pod kosmicznym drzewem Pradub ... Dowiedziałem się, że demony gnębią magów, którzy nie przekazują adeptom swojej wiedzy. Podobnie jak to, że weretnik musi często czary rzucać bo ciemne siły się na nim zemszczą. Nieźle! Może najlepiej co godzina? Ale, że Diabeł nie może pójść dalej niż poza księżyc? Co zrobią sataniści po skolonizowaniu Marsa? 

Tylko pytanie się nasuwa; skąd Helvin te wszystkie pierdoły wzięła? To jest coś co Hobsbawm nazywa tradycją wynalezioną? Wygląda mi to na kult wudu, w którym nałożono jakieś ludowe wątki turbodiaboliczne, ale czy z Rosji, to raczej wątpię. Jest tu miks wszystkiego. A już te porównania pogaństwa i satanizmu? Może tego komentować nie będę. Połowa to jakieś chrystopogańskie rytuały New Age z użyciem świec i rekwizytów z kościoła. Dużo krwi i bluźnierstw. Pani Helvin zwraca uwagę, że zarówno Hitler jak i Beatlesi podpisali pakt z Szatanem i dlatego tak daleko zaszli. Jak widać rosyjskie czarownictwo zna takie przypadki ...

Cóż, jak ktoś chce się pośmiać to polecam. Praca merytorycznie równie dobra jak współczesna turbolechicystyka. Może wydawnictwo Bellona będzie zainteresowane polską edycją. Ku chwale aryjskich płomieni! 

Generalnie jest to synkretyczno-eklektyczne dno. To już druga praca Nataszy Helvin, którą stanowczo odradzam. A polecać mogę dzieciom pod koniec szkoły podstawowej, żeby widziały jak prawidłowo diabła czcić i przyrządzić mu rosół na cmentarzu ...