piątek, 1 maja 2020

Jonathan Olsen "Nature and Nationalism. Right-Winged Ecology and the Politics of Identity in Contemporary Germany"


Pewien znajomy polecił mi to dzieło kiedy rozmawiałem z nim na temat grup neopogańskich o nachyleniu ekologicznym. Ku mojemu zdziwieniu nic na ten temat w tekście nie znalazłem. Chyba ktoś oberwie tą książką w głowę! Od dłuższego czasu słyszałem rozmaite koncepcje pogańskiego "eko-systemu" np. Zielony Nacjonalizm. Z innej strony było też pogaństwo widziane niczym anarchia i bukolika na łonie przyrody np. w koncepcjach Jan Ociepki. Tutaj jednak temat poszedł w zupełnie innym kierunku i nie miał nic wspólnego z rodzimą wiarą (krótka wzmianka o Viking Jugend nic nie zmieniła). 

Jonathan Olsen "Nature and Nationalism. Right-Winged Ecology and the Politics of Identity in Contemporary Germany" to rozkminka na temat ekologiczno-narodowych partii prawicowych, które powstały w Niemczech. Jest też trochę słów o innych krajach (m.in. Nowa Prawica i Alain de Benoist). Ogólnie mam takie wrażenie, że wszystkie omawiane grupy wiążą czystość etniczną z pojęciem "ekologia" i mówiąc o jednym myślą o drugim. No może jakiś sens to ma, zwłaszcza przy elektoracie, ale jednak uważam, że warto powrócić do naprawy pojęć i nie mieszać tych terminów.

Generalnie praca Olsena to charakterystyka tych środowisk, historia, analiza wypowiedzi najbardziej znanych liderów ruchu i kilka wniosków. Podobają mi się niektóre sformułowania, jak choćby ta Herberta Gruhla:
Łabędź jest biały ... Kruk jest czarny: wszystko jest takie jakim powinno być. Każde stworzenie jest w swoim naturalnym położeniu i jest to dobre. Dążenie ludzi do pozycji społecznej i zorganizowanej sprawiedliwości jest zatem beznadziejne (s. 39, tł. Khaliperius).
Podobały mi się także jego krytyka społeczeństw multikulturowych i jasne wskazywanie, że wszelkie wzbogacenie kulturowe nie jest niczym innym jak niszczeniem kultur. 

Nie wiedziałem też, że w III Rzeszy tak dbano o ekologię, że wprowadzano program zalesiania, ograniczenie rozwoju przemysłu, zakaz stawiania bilbordów, ochronę terenów podmokłych, ograniczano polowania myśliwym dla sportu, wprowadzono prawa ochrony zwierząt ...  Dbano o florę, faunę i zabytki naturalne Niemiec. (s. 75-76). O tym już się nie wypowiadają dzisiejsi lewicowcy spod zielonego sztandaru, którzy za największe zło uważają nazizm, który naturalnie nazywają błędnie w duchu stalinowskim "faszyzmem". No cóż, za dużo nie wymagajmy od tych środowisk. 

Moje główne wrażenie jest takie, że Olsen opisuje wszystko w tendencyjny sposób. Jak zwykle jest to epatowanie ideami bez żadnych konkretów. Wszystko pięknie wygląda w teorii, tylko jak miałaby wyglądać praktyka? Jakie prawa by wprowadzono? Jakie cele by osiągnięto? Jakich ewentualnych skutków ubocznych można by się spodziewać? Na ten temat nie znajduję żadnych konkretnych odpowiedzi. Wszystko romantycznie podane jak na wyborczym wiecu. 

Może tak krytycznie do tego podchodzę, bo nie mam zaufania do żadnych partii ekologicznych. Wszystko w ich hasłach wygląda pięknie na pierwszy rzut oka. W praktyce sprowadza się to do manifestacji przeciwko nowym inicjatywom, zabudowywaniu terenu czy powstawaniu nowych miejsc rynku pracy. Przez to świat rozwija się znacznie wolniej, a inwestorzy na tym tracą. Stąd działania z tego klimatu uważam za niewłaściwe. O ekologach mam już swoje zdanie.


Z drugiej strony mamy faktyczne problemy do rozwiązania np. smog, który niszczy ludzkość. Nie możemy przez cały czas od września do maja chodzić w maskach antysmogowych. Choć i tak trochę praw wprowadzono i jest niby czyściej od kilku lat. Nie podejrzewam, żeby była to zasługa środowisk spod "zielonego sztandaru". Tutaj raczej mieszkańcy miast się buntują.


Ogółem książka mnie wynudziła. Nie mogę powiedzieć, że jest zła lecz z pewnością poza pięknym przedstawieniem wielu teorii nie odpowiada na zbyt wiele praktycznych pytań. Polecam miłośnikom tematu nacjonalizmu, ekologii jako cenną ciekawostkę na lubiane przez nich tematy.