Nie tak dawno temu znalazłem ciekawy wywiad na YouTube z Shani Oates,
głową Clanu Tubal Cain. Zachwycił mnie on do tego stopnia, że
postanowiłem trochę zagłębić się w ten nurt tzw. czarownictwa
tradycyjnego.
Chyba trzy tygodnie męczyłem się z tą publikacją, czytając średnio
dziesięć stron dziennie. Przyznam, że było to ciężkie doświadczenie.
Autorka sprawia wrażenie przedstawicielki osaczonego trendu
współczesnego czarownictwa, która usilnie próbuje przeciwdziałać
wszystkim plotkom, jakie na jej klan spadły. Wykorzystuje w tym celu
swoją wiedzę środowiskową, filozoficzny język i powszechnie znane
informacje.
Przyznam, że na bezsenne noce jak znalazł (a co gorsze ostatnio w
robocie mam same dniówki, pomimo tego, że dostaję dodatek za pracę w
godzinach nocnych, ale nie będę się upominał w firmie. Nieważne).
Oates obala wiele historii. Jak zwykle łupnia dostają takie postacie jak
Ronald Hutton czy Ethan Doyle White. Najwięcej krytyki poświęcono
Johnowi z Monmouth; autorka kwestionuje całkowicie historię o istnieniu
Royal Windsor Coveenu dowodząc, że był on tylko zmyślonym efektem
pogłosek. Zaciekawiły mnie ataki na tradycje, które wyrastają z klanu:
1734, Ancient Keltic Church, Y Plant Bran czy Regency. Tutaj gołym okiem
dostrzegam wojnę o sukcesję, typową dla okultystycznych środowisk po
śmierci charyzmatycznego lidera. "Każda sroczka swój ogonek chwali" jak
mówi znane nam powiedzenie i dokładnie widać to w "Młynie Tubala"; Oates
koniecznie chce udowodnić, że jej Clan Tubal Cain właściwie odwzorowuje
nauki Cochrane'a a pozostałe tradycje zboczyły z właściwego kursu. Ale w
to nie będę wnikał, bo to jej opinia jako wyznawczyni, do takiego
"emicznego" poglądu ma pełne prawo.
Dużo znanych nazwisk i rozszyfrowań puzzli historii. Pracę tę równałbym
poziomem z dziełami Heseltona, który odkrywa przeszłość wicca; Oates
robi to samo z Clanem Tubal Cain. Dowiadujemy się o wpływie pewnych
postaci, o tym, które były znaczące, a które nie. Poznajemy kolejne
teologiczne myśli i strukturę organizacyjną współczesnej wersji klanu.
Jedynym minusem książki jest ten filozoficzny, usypiający język. Nie
zmienia to faktu, że jest to bardzo ważna pozycja, warta uwagi, znacząca
i uzupełniająca wiele luk. Dlatego wszystkim sympatykom tematu
serdecznie ją polecam!