środa, 3 stycznia 2018

Christine Preißmann "Asperger. Życie w dwóch światach"


Kilka razy w życiu zdarzyło mi się, że pewne osoby zapytały mnie wprost czy jestem "Aspergerowcem"? Hmmm ... Przyznam, że pytanie to zaskakiwało mnie przez dłuższy czas, bo niby dlaczego? Co w ich opinii łączy mnie z tym czymś?

Asperger to jakaś odmiana autyzmu - a czy ja sprawiam wrażenie osoby autystycznej? Nie tak dawno temu oglądnąłem sobie wszystkie odcinki "Atypowego" dostępne na Cda.pl. Pewne cechy Sama zdecydowanie bym u siebie dostrzegł, ale do ciężkiej cholery - no już może bez przesady!
  • Uśmiechać się potrafię. Patrzeć w oczy ... no w sumie też, acz nie zawsze. Miałem takie dni że nie wychodziło mi to łatwo. Czasem coś mnie blokowało nawet przed podaniem ręki. 
  • Ludzie zastanawiają się dlaczego np. nie mam w sobie empatii do innych? Dlaczego potrafię mijać umierającą osobę na chodniku i się tym nie przejmować? 
  • Dlaczego jestem taki aspołeczny? 
  • Dlaczego wolę popołudnia spędzać sam w domu i dlaczego nie mogę długo przebywać w czyjejś obecności. 
  • Nie cierpię jak się mnie dotyka, albo moich rzeczy. 
  • Lubię tylko jeden temat w życiu jakim jest pogaństwo we wszystkich jego odcieniach. Mało na jakikolwiek inny potrafię dyskutować. Albo zawsze zmierzam w jego kierunku w jakiejkolwiek rozmowie. 
  • Zastanawiam się także, dlaczego muzyka tak rozprasza moją uwagę i powoduje problemy z pamięcią i koncentracją przez następnych kilka dni? 
  • A już czytanie wyrazów twarzy innych ludzi? Jak mi ktoś czegoś nie powie wprost to trudno jest mi się domyśleć. Zwłaszcza jeśli chodzi o kobiety. 
  • A związki? To już w ogóle nie temat dla mnie. Przytulanie mnie wkurza. Nie lubię mieć kogoś przy sobie zbyt długo. Bliżej mi do żywota pustelnika. 
  • Nie lubię publicznych wystąpień. 
  • Musi być tak jak ja chcę! Tu moja bezkompromisowość się odzywa.
I teraz nie wiem czy pewne cechy mam wrodzone czy nabyte na drodze negatywnych życiowych doświadczeń?
Ostatnio zrobiłem sobie Internetowy test, w którym na 50 pytań uzyskanie 33 punktów już mogło świadczyć o Zespole Aspergera. Uzyskałem ich aż 37. Ale to wciąż tylko test. Z takich testów można wiele wywnioskować a diagnoza może być zupełnie nietrafiona.

No i kurde jak jest w końcu? Mam Aspika czy nie mam Aspika? Oto jest pytanie. 

 
Gros moich problemów wynika niby z zupełnie innych powodów. A może jednak ich podstawą jest Zespół Aspergera lub przynajmniej jego umiarkowana postać?

Od niedawna zacząłem drążyć temat szerzej. Teraz sięgnąłem po książkę  "Asperger. Życie w dwóch światach" autorstwa Christine Preißmann. Są to krótkie biografie kilku aspergerowców i praktyczne rady jak pomagać takim ludziom. Próbowałem w tym dziele przede wszystkim znaleźć refleksję siebie i generalnie różnie z sukcesami na tym polu bywało. Muszę przyznać, że dalej tkwię w punkcie wyjścia - niby tak, a niby nie.
Też mam straszną awersję do przebywania długo z innymi ludźmi. Przez lata borykałem się z problemem ciasnego pokoju i niemożliwością wręcz posiadania własnej przestrzeni. W sumie to do dzisiaj marzę tylko o własnym domu. Wszyscy mi życzą żony, miłości i innych rzygowin. Chyba bym żonę zamordował po kilku dniach życia pod wspólnym dachem. Dlaczego mi zatem wszyscy życzą tak źle? Choć i aspergersony żyją w związkach i podobno żyje im się dobrze. 

Awersja do większości sportów? W sumie podobnie do bohaterów książki też jedynie kręci mnie pływanie, jazda na rowerze bo do siłowni się wręcz przymuszam (ataki podagry zrobiły swoje - nikt mnie tak nigdy solidnie nie zmobilizował). 

Co do porad to znowu widzimy różnicę w mentalności Niemców i Polaków. Kto się w naszym kraju przejmuje jakimś Zespołem Aspergera? Traktują Cię wszyscy jak zwyczajnego obywatela i tradycyjnie wymagają więcej niż jesteś w stanie osiągnąć. To raczej powinno być usuwane z polskiego tłumaczenia by nie drażnić polskich aspików jeszcze bardziej. Drugą wadą pracy Preißmann jest to, że używa ona pojęć "autyzm" i "Asperger" zamiennie, niczym synonimów, przez co do końca nie wiem czy to jedno i to samo, czy raczej jedno to skrajna postać drugiego. 

Niczego konkretnego się nie dowiedziałem, a porady jak zwykle nie na nasze nerwy. Książki nie polecam, uważam to za typowe porady, z którymi nie wiadomo co robić, zdecydowane obce naszej mentalności.