Kilka razy w życiu zdarzyło mi się, że
pewne osoby zapytały mnie wprost czy jestem "Aspergerowcem"? Hmmm ...
Przyznam, że pytanie to zaskakiwało mnie przez dłuższy czas, bo niby
dlaczego? Co w ich opinii łączy mnie z tym czymś?
Asperger to jakaś odmiana autyzmu - a czy ja sprawiam wrażenie osoby
autystycznej? Nie tak dawno temu oglądnąłem sobie wszystkie odcinki
"Atypowego" dostępne na Cda.pl. Pewne cechy Sama zdecydowanie bym u
siebie dostrzegł, ale do ciężkiej cholery - no już może bez przesady!
- Uśmiechać się potrafię. Patrzeć w oczy ... no w sumie też, acz nie zawsze. Miałem takie dni że nie wychodziło mi to łatwo. Czasem coś mnie blokowało nawet przed podaniem ręki.
- Ludzie zastanawiają się dlaczego np. nie mam w sobie empatii do innych? Dlaczego potrafię mijać umierającą osobę na chodniku i się tym nie przejmować?
- Dlaczego jestem taki aspołeczny?
- Dlaczego wolę popołudnia spędzać sam w domu i dlaczego nie mogę długo przebywać w czyjejś obecności.
- Nie cierpię jak się mnie dotyka, albo moich rzeczy.
- Lubię tylko jeden temat w życiu jakim jest pogaństwo we wszystkich jego odcieniach. Mało na jakikolwiek inny potrafię dyskutować. Albo zawsze zmierzam w jego kierunku w jakiejkolwiek rozmowie.
- Zastanawiam się także, dlaczego muzyka tak rozprasza moją uwagę i powoduje problemy z pamięcią i koncentracją przez następnych kilka dni?
- A już czytanie wyrazów twarzy innych ludzi? Jak mi ktoś czegoś nie powie wprost to trudno jest mi się domyśleć. Zwłaszcza jeśli chodzi o kobiety.
- A związki? To już w ogóle nie temat dla mnie. Przytulanie mnie wkurza. Nie lubię mieć kogoś przy sobie zbyt długo. Bliżej mi do żywota pustelnika.
- Nie lubię publicznych wystąpień.
- Musi być tak jak ja chcę! Tu moja bezkompromisowość się odzywa.
Ostatnio
zrobiłem sobie Internetowy test, w którym na 50 pytań uzyskanie 33
punktów już mogło świadczyć o Zespole Aspergera. Uzyskałem ich aż 37.
Ale to wciąż tylko test. Z takich testów można wiele wywnioskować a
diagnoza może być zupełnie nietrafiona.
No i kurde jak jest w końcu? Mam Aspika czy nie mam Aspika? Oto jest pytanie.
Gros moich problemów wynika niby z zupełnie innych powodów. A może
jednak ich podstawą jest Zespół Aspergera lub przynajmniej jego
umiarkowana postać?
Od niedawna zacząłem drążyć temat szerzej. Teraz sięgnąłem po książkę
"Asperger. Życie w dwóch światach" autorstwa Christine Preißmann. Są to
krótkie biografie kilku aspergerowców i praktyczne rady jak pomagać
takim ludziom. Próbowałem w tym dziele przede wszystkim znaleźć
refleksję siebie i generalnie różnie z sukcesami na tym polu bywało.
Muszę przyznać, że dalej tkwię w punkcie wyjścia - niby tak, a niby nie.
Też mam straszną awersję do przebywania długo z innymi ludźmi. Przez
lata borykałem się z problemem ciasnego pokoju i niemożliwością wręcz
posiadania własnej przestrzeni. W sumie to do dzisiaj marzę tylko o
własnym domu. Wszyscy mi życzą żony, miłości i innych rzygowin. Chyba
bym żonę zamordował po kilku dniach życia pod wspólnym dachem. Dlaczego
mi zatem wszyscy życzą tak źle? Choć i aspergersony żyją w związkach i
podobno żyje im się dobrze.
Awersja do większości sportów? W sumie podobnie do bohaterów książki też
jedynie kręci mnie pływanie, jazda na rowerze bo do siłowni się wręcz
przymuszam (ataki podagry zrobiły swoje - nikt mnie tak nigdy solidnie
nie zmobilizował).
Co do porad to znowu widzimy różnicę w mentalności Niemców i Polaków.
Kto się w naszym kraju przejmuje jakimś Zespołem Aspergera? Traktują Cię
wszyscy jak zwyczajnego obywatela i tradycyjnie wymagają więcej niż
jesteś w stanie osiągnąć. To raczej powinno być usuwane z polskiego
tłumaczenia by nie drażnić polskich aspików jeszcze bardziej. Drugą wadą
pracy Preißmann jest to, że używa ona pojęć "autyzm" i "Asperger"
zamiennie, niczym synonimów, przez co do końca nie wiem czy to jedno i
to samo, czy raczej jedno to skrajna postać drugiego.
Niczego konkretnego się nie dowiedziałem, a porady jak zwykle nie na nasze nerwy. Książki nie polecam, uważam to za typowe porady, z którymi nie wiadomo co robić, zdecydowane obce naszej mentalności.