sobota, 25 listopada 2017

Maria Janion „Niesamowita Słowiańszczyzna”


Powróćmy na ziemie słowiańskie. A dokładnie do Polski. W „Niesamowitej Słowiańszczyźnie” Maria Janion omawia uwielbiane przeze mnie sprawy – „lokalną pogańskość w wersji soft od czasów chrystianizacji”. Czytamy o naszej zabytkowej literaturze i zawartych w niej swojskich, słowiańskich motywach – m.in. o Masławie, o wampirze. Autorka omawia romantycznych twórców – Mickiewicza i jego kultowe „Dziady”, wspomina o Słowackim i „Królu-Duchu”. Jest dużo o Zorianie Dołędze-Chodakowskim, o obchodzie z trupem wampira Sicińskiego, stosunku i relacjach z  Rosją, szlacheckiej dumie, problemie latynizacji słowiańskiej Polski w przeciwieństwie do tego co dokonało prawosławne chrześcijaństwo etc. Poznajemy polską wersję Elżbiety Batory i pełno frenezji romantycznej zawartej w pracach Krasińskiego, Kraszewskiego i innych polskich klasyków. Głównym motywem pracy jest nasza rodzima, urocza kultura, której zarówno podstawowe jak i mniej znane aspekty zostają omówione od innej niż to uczono w szkołach strony. 

Zasadniczo „Niesamowitą Słowiańszczyznę” czyta się jak sielankę, ale trzeba uważać na zastawione w tekście sidła. Janion zdradzają już przypisy – nagminna ilość artykułów z Wybiórczej jasno pokazuje, po której stronie barykady autorka się usadawia. Mało tego, ostatni rozdział to typowe antypolskie pierdoły bez ładu i składu cytowane dla udowodnienia własnych odczuć. Tak więc czytamy o wadach Polaków. O tak! Każdy je widzi, zanim nie pojedzie do obcych krajów i zobaczy wady innych nacji. Cóż, szkoda, że Pani Janion nie bierze tego pod uwagę i nie czyni takiego porównania. Za to doskonale przytacza cytaty m.in. obcych (ciekawe, że obcych, skoro im z reguły nie zależy na tym, żeby Polska była silna, mocna tylko słabsza od innych) twórców marudząc, jaka ta Polska i Polacy są źli, ksenofobiczni, zachłyśnięci polo-katolicyzmem, pełni pogardy dla innych etc. 

Jako Polak-poganin bardzo sobie cenię konserwatyzm polskiego społeczeństwa. Da się w łatwy sposób udowodnić, że im bardziej jesteśmy ksenofobicznym krajem tym mniej borykamy się z problemem terroryzmu popularnym w krajach o dużym nasileniu stopnia tolerancji, której Janion tak bardzo brakuje w naszym społeczeństwie. Ostatnie rozdziały psują strasznie jakość książki. Te wywody o wolnym rynku bazujące na pracy Scrutona ... Cóż, takiego „wolnego rynku” to chyba nawet najgorszym wrogom nie życzę... A popieram  bardzo agresywny kapitalizm. A już te mądrości o miłości braterskiej, inwersji seksualnej, męskich pożądaniach homo-społecznych doprowadzają mnie do wniosku, że każdy miłośnik natury, który lubi chodzić po lesie, górach czy łąkach musi być skrytym dendrofilem ... Przynajmniej logika do tego prowadzi. Ale nad logiką pewnych osób czy środowisk nie zamierzam się głowić. Inteligencja mi na to nie pozwala. 

Książkę polecam, ale nie należy czytać jej bezkrytycznie. Zawiera dużo ciekawostek na temat historii czy literatury, niemniej polityczna ocena faktów przez autorkę zdecydowanie psuje zawartość merytoryczną całości.