Nie no! Nic z tych rzeczy!
Absolutnie! Po prostu zgodnie z obietnicą kontynuuję wątek „Mejl Łicz Prodżekt”.
MEJL
WITCH PROJECT
To, że czarownictwo jest
domeną mężczyzn nie od dziś wiadomo. Co dali panowie światu magii? Praktycznie
wszystko co dobre:
- szamanizm w czasach antycznych,
- stworzyli podstawy matematyki i filozofii w starożytności (m.in. Pitagoras, Platon),
- poznawali anioły i ich język (J. Dee i E. Kelly),
- stworzyli pierwsze organizacje o magicznym charakterze (W. Wynn Westcott, S.Liddell MacGregor Mathers, W. R. Woodman),
- przełamali wszelkie konwencje (A. Crowley),
- dbali o wartości rodzinne i przyszłość swoich synów („Salomon” w swoim „Większym Kluczu” zadbał o Roboama, a Abraham o Lamecha w „Świętej Księdze Abramelina Maga” i starszego syna edukowanego kabalistycznie),
- stworzyli nowe systemy magiczne (m.in. Austin Osman Spare, Peter Carroll),
- stworzyli tradycje współczesne czarownictwa (m.in. G. Gardner, A. Sanders, R. Cochrane, G. Frost, E. Buczynski, R. Artisson, A. Chumbley, R. Buckland),
- dbali o kulturę i zakładali muzea (C. Williamson, G. Gardner),
- Rozpowszechniali czarownictwo w świecie (m.in. R. Buckland, S. Cunningham),
- Zadbali o wspaniałość kobiet czyniąc te muzy arcykapłankami i głowami covenów (G. Gardner).
- Ekologizm i ekofeminizm (Starhawk), co przyczyniło się do problemów z rozwojem gospodarczym kraju i kłopotami uczciwych biznesmenów,
- Feminizm i mizoandria (Z. Budapest), co przyczyniło się do dyskryminacji mężczyzn i osłabienia poczucia ich wartości w roli czarowników,
- Dyskryminację brunetek (M. De Naglowska),
- Lans i konflikty z innymi wyznawcami zakończone emigracją do obcych krajów (J. Farrar, S. Leek).
ZIELONE
LUDZIKI
Może zajmę się teraz
książką. Kontynuując interesujący mnie wątek przeczytałem pracę Pana Michaela
Thomasa Forda pt. „The Path of the Green Man. Gay Men, Wicca, and Living a
Magical Life”. Wpadłem na pomysł przeanalizowania kilku podręczników napisanych
przez przedstawicieli rozmaitych „tradycji” współczesnego czarownictwa. Celem
tego jest nie tylko wykazanie różnic i specyfiki tych odłamów (fenomenologia religii),
ale także znalezienie powodów, dla których wyznawcy praktykują to, a nie tamto.
Tego się spodziewałem! A przynajmniej
na to wyszło. Pan Ford po tym co napisał jasno pokazał mi, że nie różni się
niczym od wielu innych, równych sobie osób, które zakładają swoją grupę
towarzysko-religijną, nazywają ją po swojemu, otaczają wybraną eklektycznie symboliką
i sprzedają światu jako kolejną, atrakcyjną, niezwykłą, unikatową tradycję
współczesnego czarownictwa.
„Zieloni ludzie” to
kolejna gejowska tradycja „wiccańska” jakich wiele.
Ciekawi mnie to, że Ford
wcale nie wykazuje się większą wiedzą w temacie:
- Wspomina kilka znanych postaci m.in. Starhawk, Gardnera ale np. milczy zupełnie o tym, że były i są już grupy, które stworzone zostały z myślą o osobach homo. Do takich zaliczymy Tradycję Minojską E. Buczynskiego. Oczywiście obecnie jest tego więcej. Najnowszy trend to Gala Tradition. Nie wspomnę już o Y. Aburrow i jej autorskiej wersji praktyki w obrębie tradycji gardneriańskiej.
- Autor, który dawniej nie mógł znaleźć swojej ścieżki w dalszym ciągu zdaje się mieć problem z chrześcijaństwem – omawia kwestie dobra i zła, często nawiązuje do swoich przeżyć związanych z tą religią. Sprawia wrażenie jakby nie odciął się od swojego starego światopoglądu niczym traumy.
- Dużo opisów prywatnych opinii i przeżyć – mało interesujące refleksje.
- Autorskie mity, które Ford napisał a także opisy świąt są strasznie fluffy bunny ... Cuchnie topioną czekoladą na kilometr jak niegdyś z fabryki „Wawel” przy ul. Wrocławskiej w moim mieście.
- Lanie wody niemiłosierne.
- Temat przedstawiony w zakresie podstawowym. Nic imponującego.
Stwierdzam, że praca to
typowa komercha. Nic odkrywczego, nic sensownego, taki tani lans.