ŁZA DLA CIENIÓW MINIONYCH
(czyli osobiste refleksje, pewnie Cię one nie zainteresują, dlatego z łaski Szatana zjedź od razu do pogrubionego punktu następnego ...)
(czyli osobiste refleksje, pewnie Cię one nie zainteresują, dlatego z łaski Szatana zjedź od razu do pogrubionego punktu następnego ...)
Czerwiec 2002
A był to dzień gorący kiedy udałem się do "Zimy". Zaskoczył mnie widok
jej włosów ciekawie ułożonych w coś na wzór sprężynek. Image niczym
egipska faraonka, ale zastanawiałem się, jak z tak starannie
przygotowaną fryzurą chce ona przeżyć nadchodzący koncert ... Matura
zdana, można pozwolić sobie na chwilę luzu przed egzaminami na studia.
Dotarliśmy pod Extreme o odpowiedniej porze. W końcu zjawił się Józek z
totalnie spraną i wypłowiałą koszulką "Róże miłości najchętniej
przyjmują się na grobach". Towarzyszył mu "Dzięcioł". Mnóstwo ludzi
odzianych na czarno kręciło się pod klubem. Wiele znajomych twarzy ze
szkoły, z knajpy, a nawet z osiedla. Upał i Sahara. Stoimy i czekamy.
Towarzystwo radośnie się upijało dookoła profanując (bo trudno to
inaczej nazwać) piosenki Kata. Garstka wiernych kultowego zespołowi
fanów niecierpliwie oczekiwała na otwarcie bram. Emocje grały. Pamiętam
jak kilka osób stało przy wąskiej uliczce pod Extreme, a kiedy
przejeżdżał obok nich samochód pozorowali, że oponami przejechał im po
nogach. Było śmiesznie. I niecierpliwie. Poszedłem po chipsy, ale to był
błąd. Upał dawał we znaki, a świadomość tego co będzie pod estradą
jeszcze bardziej podgrzewała ... Dwie godziny czekania. I krzyczenia:
"Kurwa mać! Ile mamy stać!" ... No w końcu stało się! Otworzyły się
ziemskie bramy. Bramy żądz! Wyszliśmy na płytę czekając na kolej rzeczy.
Najpierw wyszedł jakiś tam zespół. Pamiętam, że wszyscy cierpliwie
czekali aż wreszcie skończą, bo w końcu nie oni byli atrakcją wieczoru.
Za chwilę zgasły światła ... Dym wypełnił salę ... Intro! ... Widać
mgliste postaci wychodzące na scenę. "Oset!" krzyczeli co poniektórzy na
widok sylwetki we mgle, którą przez sekundę rozświetlił reflektor. I
ruszyło!
AlKATraz!!!
Z chmary dymu wyłonił się sam Romek Kostrzewski śpiewając pierwszą
piosenkę z albumu "Error". Większego tłumu nie było, ale atmosfera była
niezastąpiona. Romek po zagraniu pierwszego kawałka stwierdził:
"Ponieważ na sali zrobiło się na prawdę gorąco, dlatego Panowie ściągają
koszulki ... Panie ściągają biustonosze!" Oznajmił także, że oficjalnie
ogłaszają konkurs, na największą ilość zebranych staników, a na antenie
któregoś radia powiedzą, które miasto wygrało. I zabawa na całego!
Pamiętam, że zapytałem "Zimy" dlaczego nie ściąga, ale odpowiedź i tak
znałem patrząc na jej minę ... Większość panów zdjęła koszulki (jak
zwykle należałem do wyjątków, bo po co wątłą klatę pokazywać, a już żeby
było weselej zgubić gdzieś ją na sali, gdzie jeden glanem depta po
drugim). Pamiętam, że Romek dostał piękne czarne stringi. Przez cały
koncert z nimi stał i śpiewał. Na końcu zadeklarował, że "koszulki są do
zwrotu i to też jest do zwrotu, bo potem stara z chałupy wywali ..." No
obiecywał także, że w razie potrzeby przygarnąć może. Oczywiście kilka
piosenek AlKATrazu, a potem cała reszta rewelacyjnych utworów Kata. To
był koncert nad koncertami. Trzech oryginalnych Katów grało w
AlKATrazie. Miała miejsce dedykacja jednego utworu dla zmarłego niedawno
wcześniej "Fenrisa", osoby której nie miałem okazji poznać. Pamiętam
tylko te krzyki "Fenris żyje, Fenris nie umarł!" ... Koncert nad
koncertami! Tego się nie da zapomnieć ...
Pół roku później
Już jako Kat z Piotrem Luczykiem! Teraz dla odmiany zimno! Wszyscy
czekają na chłodzie. Stary slogan znowu uroczyście wznawiano: "Kurwa
mać! Ile mamy stać!" Pełno znajomych i co ciekawsze u góry w Rotundzie
koncert jakiejś gwiazdy ze spalonego teatru, chyba Renaty Przemyk, ale
nie dam sobie głowy uciąć (żadnemu Katowi) - i przyszło na niego chyba
200 osób. A na dole w ciasnym Extreme koncert Kata, na który przyszło
chyba ... 600 osób! Żeby było śmieszniej tylko ok. 250 biletów
wydrukowano. Sajgon! Pamiętam Józka, Ewę, Włochatego, pamiętam kolegów z
Apogheum.
Pamiętam, że był Arek i koledzy z jego klasy. I jakoś wszedłem w końcu
na ten koncert ... A reszta musiała czekać aż bilety dodrukują. Na
koncercie złapałem doła, co mi trochę popsuło zabawę, ale w owych
czasach było to normą. Do momentu aż wydźwignąłem się z depresji doły
były non stop dzień w dzień przez następne lata. Jakoś przynajmniej
starałem się szaleć. Pamiętam też jakąś wielką flagę, mokrą od potu,
którą jakiś fan machał, a większość poczuła ją na ryjach. Romek miał
katar, bo co chwila nos wycierał. A te wiadra zimnej wody w rozgrzaną
publiczność ... Pamiętam pijanego Arka, który pojawił się na sali w
środku koncertu, a który wcześniej z kolegami poszedł pić z rozpaczy
wywołanej brakiem biletów. A to, że zapomnieli flaszkę wziąć ze stoiska
świadczy dobitnie o tragedii, która mogła fanów Kata spotkać. Skapnęli
się dopiero nad Wisłą gdzie poszli odreagować. Nagle padła informacja,
że bilety dodrukowano. Dzięki temu część znajomych mogła wejść ...
Pamiętam, że tym razem Romkowi ktoś rzucił czerwone gacie, ale jak on
sam słusznie zauważył "metalówy takich nie noszą" ... Ale koncert
również zapisał się w historii ... W każdym razie ten poprzedni
wspominam lepiej.
===
Fanem Kata zostałem odkąd usłyszałem "Łzę dla cieniów minionych", ze
starej jeszcze kasety moich kuzynek. Wcześniej zespół ten kojarzył mi
się z agresywnymi gnojami z osiedla. No, ale czasy się zmieniły. Stałem
się wielkim fanem Kata, a bardzo dużo jego utworów przypadło mi do
gustu. Na zdjęciu powyżej prezentuję cała zgromadzoną kolekcję prac
Kostrzewskiego. Była też bluza "Oddech wymarłych światów" i koszulki
"666" oraz "Róże miłości najchętniej przyjmują się na grobach". No, ale
czas je posunął ... Jestem z tego pokolenia, które załapało się na
reedycję kaset i płyt; winyli nie posiadam podobnie jak kultowych edycji
kaset ze starymi, zabytkowymi okładkami. Muzyka Kata należy do
wyjątkowej. Dołujące rytmy, które mi trochę prostowały nastroje w
ciężkich dla mnie czasach. A teksty? Miejscami niezwykłe, miejscami
dziwaczne. Na pewno ambitne. Uważam, że Kat ma w sobie więcej
słowiańskości niż 99% zespołów, które rzekomo propagując idee pogańskie
tworzą totalny chłam, w którym nie da się odczuć tego co powinno.
Klimaty czarnych mszy i lat minionych. Kiedy słucham Kata czuję stare
budynki, pozostałości po poprzednim systemie ... Jakoś tak to odbieram.
GŁOS Z CIEMNOŚCI
(Stop! Tutaj miałeś/miałaś doscrollować!)
(Stop! Tutaj miałeś/miałaś doscrollować!)
"Roman Kostrzewski - Głos z ciemności. Legendarny lider zespołu Kat w
prowokującej rozmowie z Mateuszem Żyłą" to wywiad autobiograficzny, w
którym znany polski muzyk, "Pierwszy Satanista RP" opowiada o swoim
dzieciństwie, młodości, problemach w czasie Stanu Wojennego, relacjach
rodzinnych, związkach, kłopotach na jakie natrafia artysta. Są też
relacje z życia metalowego muzyka, na co wszyscy czekali najbardziej.
Po klimatycznym wstępie Łukasza Orbitowskiego i przedmowie Mateusza Żyły
myślami przenosimy się na Śląsk w czasy PRL. Widzimy tamtejsze realia
takimi jakimi one były. Romek opisuje rozmaite przeżycia, lepsze i
gorsze, a także wnioski jakie z nich wyciągnął.
Zaciekawił mnie wątek przekazów podprogowych w tekstach Kata. Jako
człowiek o bardzo uduchowionej wówczas (na początku XXI w.) naturze
zupełnie inaczej je odbierałem. Problemy codzienności, metafizyka,
niezwykłe potencjały umysłu, zainteresowanie magią, czarownictwem,
demonami i fascynacja poznaniem wyższych sił rządzących Wszechświatem
zupełnie inaczej kierowały moje emocje ... Ale cóż, może dobrze, że
człowiek nie był świadom pewnych spraw.
Zainteresował mnie wątek Jarocina, a nawet oglądając film o rzeczonym festiwalu łatwo dostrzegam, że ludzie dawniej byli zupełnie inni niż dzisiaj ...
Można też przyjąć że za pośrednictwem tego wywiadu Romek dementuje
wszystkie plotki, jakie na jego temat krążyły; słyszałem, że jest gejem,
że był księdzem ... Bzdury! Albo nadinterpretacja tekstów.
Wywiad jest bardzo wyczerpujący. Pokazuje idola wielu koneserów
porządnego grania jako zwykłego człowieka, a przy okazji mądrego, z
zasadami, buntownika z wyboru, oczytanego i w przeciwieństwie do wielu
maniaków - umiarkowanego w swoich postępowaniach.
Gorąco Polecam!