niedziela, 4 października 2015

Diana Rajchel "Mabon. Rytuały, przepisy i zaklęcia na równonoc jesienną"

W nowoczesnym wydaniu, jeśli tworzycie rytualny orszak z kukłą, możecie ukryć się wzdłuż ścieżki ze swoją rodziną lub kowenem, uzbrojeni w pistolety wodne, a następnie strzelać do kukły i osoby ją niosącej. (s. 63)
Dziękuję! Ustawię tryb "staroświecki". Albo przynajmniej spędzę ten czas na słuchaniu muzyki, przyozdobię na miarę możliwości swój pokój i zjem coś słodkiego. 


Pierdół amerykańskich eklektyczek ciąg dalszy. 

Myślałem, że będzie tragicznie, a jest przynajmniej średnio-nie-najlepiej. Chwała autorce, że poruszyła kwestie nazwy "Mabon" i poświeciła odrębny rozdział Panu A. Kelly'emu, przez co nie będziemy namawiać ją do uroczystego seppuku. Szkoda noża. 

Ale dupereli tradycyjnie co niemiara. Na stronie dwudziestej piątej czytamy o nazwach sabatów, jakie stosowali pierwsi wiccanie. Oczywiście nie wszystkie są zgodne z zaistniałymi faktami. Dowiadujemy się, że Adonis rozgniewał Artemisa. Kim jest ów Artemis? Ja rozumiem, że temat gender jest na topie, ale bez przesady Pani Emilio Niedzieska, która to podpisałaś się pod tłumaczeniem tego tekstu - Artemis (Artemida) to bogini. Zaciekawił mnie kult św. Marcina Archanioła (s. 39), podobnie jak i temat święta "Pogan Pride" (literówka?). Nie mogłem na początku zorientować się kim są "hitenowie", aż w końcu po przeczytaniu tekstu domyśliłem się. W każdym razie przyznam, że dobre posunięcie z tym neologizmem, znacznie lepsze niż "dzikusy" w jednej (lub więcej, nie pamiętam na chwilę obecną) z poprzednich części. 

A tak to porady jak świętować równonoc jesienną dla młodzieży i dużych dzieci. Nic specjalnego podobnie jak i cała reszta tej serii.