Po "Bestiariuszu słowiańskim" przyszedł
czas na leksykon straszliwych postaci zamieszkujących zamki, miasta,
rozdroża, parki, cmentarze, klasztory etc. Kolejna wspólna praca Witolda
Vargasa i Pawła Zycha przenosi nas w świat legendarnych duchów, upiorów
i innych straszydeł, które z pewnych względów bardziej lub mniej
znanych nawiedzają rozmaite tereny Rzeczypospolitej.
Dzięki temu nasz ludowy folklor posiada ducha w pełnym tego słowa znaczeniu.
Książka jest po prostu rewelacyjna. Swój największy sukces zawdzięcza
nie tylko barwnym ilustracjom ale też językowi, którym napisany został
rzeczony leksykon. Autorzy nie oszczędzili sarkazmu, humoru i ludowego
słownictwa. Dzięki temu czytelnik jeszcze bardziej przenosi się w klimat
staropolskich wierzeń i legend. Na dodatkową pochwałę zasługują
zamieszczone czasem uwagi pisane pochyłym drukiem pod niektórymi
hasłami.
Szkoda, że Polacy tak makabrycznie marnują swój potencjał nie tylko w
świcie gospodarki, ale też i kultury. Czytając o swoim mieście, nawet
nie znałem większości zamieszczonych w leksykonie podań o lokalnych
duchach. Uważam, że łatwo można by zwiększyć atrakcyjność turystyczną
pewnych miejsc poprzez dodatkowe promowanie historii o związanych z nimi
straszydłach. Mam tu na myśli mniejsze miejscowości, bo w większych nie
trudno natknąć się na popularny znak drogowy.
A nawet przy okazji pewnych świąt, jak np. Nocy Dziadów warto jest
przytoczyć pamięć o niektórych legendach, zwłaszcza upiorach straszących
w tym okresie w co poniektórych miejscach. Idealna konkurencja dla
Hallowe'en.
Zatopione miasta, zapadłe pod ziemię klasztory. Duchy zakonników i
zakonnic - tego jest u nas wyjątkowo dużo i faktycznie chyba jakiś powód
tego być musi. Duchy Szwedów, Niemców, Francuzów, Rosjan, Żydów ...
Czego to nasz polski folklor nie zna? Czarownice, alchemicy, przeklęci
księża, nieopłaceni rycerze, kabaliści, kochankowie ... Wszystko jak na
dłoni.
Rycerz wykorzystujący umarłych do boju jak Aaragorn w "Powrocie króla".
Ksiądz alchemik jako typowy przykład dla wielu współczesnych magów.
Upiory wiercące ...
A już śpiące duchy, które obudzą się gdy Polska będzie w potrzebie ... Chyba zaspali! A jak nie to już najwyższa pora!
Pewne historie wskazują na powiązania z czasami przedchrześcijańskimi.
Zastanawiam się czy postać Jaryły może mieć coś wspólnego z niektórymi
jeźdźcami bez głowy? A to, że pewne podobne historie znane są w kilku
miejscach, które w zamierzchłych czasach były ośrodkami kultu
pogańskiego ... to przypadek? Nie podejrzewam.
A książka obowiązkowa dla każdego miłośnika folkloru, tradycji i egregora polskiej ludowości!
PS.
Nie wierzycie na słowo? Zobaczcie sami ...
PS.
Nie wierzycie na słowo? Zobaczcie sami ...