czwartek, 26 lutego 2015

Witold Vargas, Paweł Zych "Duchy polskich miast i zamków"


Po "Bestiariuszu słowiańskim" przyszedł czas na leksykon straszliwych postaci zamieszkujących zamki, miasta, rozdroża, parki, cmentarze, klasztory etc. Kolejna wspólna praca Witolda Vargasa i Pawła Zycha przenosi nas w świat legendarnych duchów, upiorów i innych straszydeł, które z pewnych względów bardziej lub mniej znanych nawiedzają rozmaite tereny Rzeczypospolitej. 

Dzięki temu nasz ludowy folklor posiada ducha w pełnym tego słowa znaczeniu. 

Książka jest po prostu rewelacyjna. Swój największy sukces zawdzięcza nie tylko barwnym ilustracjom ale też językowi, którym napisany został rzeczony leksykon. Autorzy nie oszczędzili sarkazmu, humoru i ludowego słownictwa. Dzięki temu czytelnik jeszcze bardziej przenosi się w klimat staropolskich wierzeń i legend. Na dodatkową pochwałę zasługują zamieszczone czasem uwagi pisane pochyłym drukiem pod niektórymi hasłami. 

Szkoda, że Polacy tak makabrycznie marnują swój potencjał nie tylko w świcie gospodarki, ale też i kultury. Czytając o swoim mieście, nawet nie znałem większości zamieszczonych w leksykonie podań o lokalnych duchach. Uważam, że łatwo można by zwiększyć atrakcyjność turystyczną pewnych miejsc poprzez dodatkowe promowanie historii o związanych z nimi straszydłach. Mam tu na myśli mniejsze miejscowości, bo w większych nie trudno natknąć się na popularny znak drogowy.


A nawet przy okazji pewnych świąt, jak np. Nocy Dziadów warto jest przytoczyć pamięć o niektórych legendach, zwłaszcza upiorach straszących w tym okresie w co poniektórych miejscach. Idealna konkurencja dla Hallowe'en. 

Zatopione miasta, zapadłe pod ziemię klasztory. Duchy zakonników i zakonnic - tego jest u nas wyjątkowo dużo i faktycznie chyba jakiś powód tego być musi. Duchy Szwedów, Niemców, Francuzów, Rosjan, Żydów  ... Czego to nasz polski folklor nie zna? Czarownice, alchemicy, przeklęci księża, nieopłaceni rycerze, kabaliści, kochankowie ... Wszystko jak na dłoni. 

Rycerz wykorzystujący umarłych do boju jak Aaragorn w "Powrocie króla". Ksiądz alchemik jako typowy przykład dla wielu współczesnych magów. Upiory wiercące ... 


A już śpiące duchy, które obudzą się gdy Polska będzie w potrzebie ...  Chyba zaspali! A jak nie to już najwyższa pora!

Pewne historie wskazują na powiązania z czasami przedchrześcijańskimi. Zastanawiam się czy postać Jaryły może mieć coś wspólnego z niektórymi jeźdźcami bez głowy?  A to, że pewne podobne historie znane są w kilku miejscach, które w zamierzchłych czasach były ośrodkami kultu pogańskiego ... to przypadek? Nie podejrzewam. 

A książka obowiązkowa dla każdego miłośnika folkloru, tradycji i egregora polskiej ludowości!

PS.
Nie wierzycie na słowo? Zobaczcie sami ...