"Mieczem pisane. Odtwórcologia" Igora Górewicza to świetna książka,
która pozwala nam wyrwać się z szarych odcieni codzienności. Na dobrą
sprawę, jest to zbiór artykułów autora opublikowanych wcześniej głównie w
"Gazecie rycerskiej".
Choć sam w szeregi żadnego bractwa rycerskiego czy grupy rekonstrukcji
historycznej nigdy nie wstąpiłem; nie dysponowałem ani czasem, ani
innymi ważnymi ku temu środkami, przyznam, że uwielbiam przynajmniej raz
w roku udać się na Rękawkę i cyknąć sobie kilka zdjęć w kolczudze ze
szłomem na głowie. Czytając "Mieczem pisane" miałem okazję w pełni
przenieść się myślami na rozmaite pikniki archeologiczne (zwłaszcza te,
na które nigdy nie dotarłem jak np. doroczny Festiwal Słowian i Wikingów
ma Wolinie) i poznać jak to wszystko wygląda od strony organizacyjnej.
Muzyczne klimaty typu pogański / słowiański / wikiński metal też są mi
znane od wielu lat. Sam fakt znajomości i nagrywania teledysków z Amon
Amarth (dobra, byłem na ich dwóch koncertach i też ściskałem pieści z
wokalistą!) czy Manowar wymuszają na mnie napisania publicznie znanego
ze slangu młodzieżowego wyrazu: Szacun!
Górewicz opisuje swoje podróże przez rozmaite kraje Europy, uczestnictwo
w festiwalach archeologicznych, prowadzenie rytuałów pogańskich,
współpracę przy nagrywaniu filmów i teledysków. Miejscami przenosi nas w
historię czasów barbarzyńskiej Europy, świata dawnych Słowian,
Wikingów, Rzymian, Gotów etc. Opisuje stroje, uzbrojenie, zwyczaje, ale
akcent i tak stawia na rekonstrukcję bitew.
Podróże kształcą, o czym wiemy nie od dziś. Świetne opisy potraw
islandzkich przyprawiły mnie o dreszczyk... Potrawy rzymskie też nie
zachwycają.... Zaciekawił mnie motyw odprawiania rytuałów pogańskich
dawnych Słowian podczas pobytu na jednym z festiwali wikińskich na
Islandii. Potwierdza się to, co od dawna podejrzewałem prowadząc swój
fanpage Slavic Paganism & Witchcraft na Facebooku; wbrew pozorom
poganie z innych krajów interesują się tym, jak to zjawisko u nas
wygląda i bardzo chętnie przyglądają się rytuałom w rodzimej wersji
(nawet językowej). Trochę dywagacje na temat mitu Robin Hooda mnie nie
przekonały - to zjawisko zbyt długiej dyskusji i nie wszyscy zgadzają
się ze stanowiskiem autora. Jest to jednak ciekawa koncepcja.