czwartek, 5 lutego 2015

Igor D. Górewicz "Mieczem pisane. Odtwórcologia"


"Mieczem pisane. Odtwórcologia" Igora Górewicza to świetna książka, która pozwala nam  wyrwać się z szarych odcieni codzienności. Na dobrą sprawę, jest to zbiór artykułów autora opublikowanych wcześniej głównie w "Gazecie rycerskiej".

Choć sam w szeregi żadnego bractwa rycerskiego czy grupy rekonstrukcji historycznej nigdy nie wstąpiłem; nie dysponowałem ani czasem, ani innymi ważnymi ku temu środkami, przyznam, że uwielbiam przynajmniej raz w roku udać się na Rękawkę i cyknąć sobie kilka zdjęć w kolczudze ze szłomem na głowie. Czytając "Mieczem pisane" miałem okazję w pełni przenieść się myślami na rozmaite pikniki archeologiczne (zwłaszcza te, na które nigdy nie dotarłem jak np. doroczny Festiwal Słowian i Wikingów ma Wolinie) i poznać jak to wszystko wygląda od strony organizacyjnej. 

Muzyczne klimaty typu pogański / słowiański / wikiński metal też są mi znane od wielu lat. Sam fakt znajomości i nagrywania teledysków z Amon Amarth (dobra, byłem na ich dwóch koncertach i też ściskałem pieści z wokalistą!) czy Manowar wymuszają na mnie napisania publicznie znanego ze slangu młodzieżowego wyrazu: Szacun!

Górewicz opisuje swoje podróże przez rozmaite kraje Europy, uczestnictwo w festiwalach archeologicznych, prowadzenie rytuałów pogańskich, współpracę przy nagrywaniu filmów i teledysków. Miejscami przenosi nas w historię czasów barbarzyńskiej Europy, świata dawnych Słowian, Wikingów, Rzymian, Gotów etc. Opisuje stroje, uzbrojenie, zwyczaje, ale akcent i tak stawia na rekonstrukcję bitew. 

Podróże kształcą, o czym wiemy nie od dziś. Świetne opisy potraw islandzkich przyprawiły mnie o dreszczyk... Potrawy rzymskie też nie zachwycają.... Zaciekawił mnie motyw odprawiania rytuałów pogańskich dawnych Słowian podczas pobytu na jednym z festiwali wikińskich na Islandii. Potwierdza się to, co od dawna podejrzewałem prowadząc swój fanpage Slavic Paganism & Witchcraft na Facebooku; wbrew pozorom poganie z innych krajów interesują się tym, jak to zjawisko u nas wygląda i bardzo chętnie przyglądają się rytuałom w rodzimej wersji (nawet językowej). Trochę dywagacje na temat mitu Robin Hooda mnie nie przekonały - to zjawisko zbyt długiej dyskusji i nie wszyscy zgadzają się ze stanowiskiem autora. Jest to jednak ciekawa koncepcja.