No i tym szczęśliwym sposobem zakończyliśmy część drugą naszej podróży
przez "teorię i praktykę magii". Jeśli chodzi o tę książkę, to w jej
przypadku także wiele dobrego powiedzieć (a tym bardziej napisać) się
nie da. Nie wiele poziomem różni się od "Wstępu do magii" Bartolomé Bioque.
Minerva Tramunt "Księga czarów" to kolejny "duchowy kicz" na polskim
rynku wydawniczym. New Age'owe rytuały magiczne, jakich wiele w innych
książkach, mnóstwo sposobów na umilenie sobie życia. Porady nie wiadomo
dla kogo, bo początkujący, nie znający tematu na pewno się pogubi, a
zaawansowany sięgnie po coś lepszego.
Zdecydowana wyższość formy nad treścią, choć obrazki także pozostawiają
sporo do życzenia. Chyba "Czarownic" Erici Jong nikt tak szybko nie
przebije - o ile jej nauki są adresowane do pokrzywionych bab, o tyle
ilustracje są rewelacyjne. Tutaj mamy dobre pomysły, ale słabo
zrealizowane.
Tłumaczenie też niezbyt specjalne.
Tłumaczenie też niezbyt specjalne.
Vanitas vanitatum et omnia vanitas!
Nie polecam.