Do połowy tradycyjny podręcznik czarostwa eklektycznego, w drugiej
części słynna, skandalicznie opublikowana, gardneriańska księga cieni.
Co by tu wiele powiedzieć? Pierwsza część to tradycyjne dno w stylu
"Cunningham & spółka". Małą nowością, jak dla mnie, był mini
słowniczek z pewnymi pojęciami slangowymi. I to chyba główna, a zarazem
jedyna korzyść z przeczytania niniejszej pozycji.
W dalszej części mamy fragmenty gardneriańskiej księgi cieni. Tak więc
jakby ktoś chciał odtworzyć sobie stereotypowy wiccański rytuał, to
materiał z tej pracy stanowi idealnego gotowca.
Oczywiście żartuję.
Wszystkie księgi cieni i materiały wiccańskie opublikowane są z
charakterystycznymi zmyłkami, tak, że osoba niewtajemniczona i tak
dzięki nim prawdy żadnej nie pozna. Może co najwyżej liznąć trochę
smaczku, by po jakimś odległym czasie, po swojej inicjacji bardzo się
zawieźć i zacząć wszystkiego uczyć od nowa.
Sam Alex Sanders podobno kiedyś na podpuchy uczniów, którzy
zadeklarowali mu opublikowanie jednej z Ksiąg Cieni odparł wprost, żeby
to zrobili, bo ludzie, którzy się na tym nie znają i tak nie będą
wiedzieli, co z tym zrobić. I miał w zupełności rację. Rzecz jasna owi
aleksandrianie tego nie uczynili, ale chodzi o sam fakt.
Praca jest strasznie skrakowana, a w dodatku nie zawiera szczegółowych
instrukcji, co i jak z tym wszystkim. Tak więc czytanie jej dla osoby
niewtajemniczonej jest jak czytanie akademickiego podręcznika
konstrukcji statków kosmicznych przez gimnazjalistę ... Osoby
wtajemniczone mogą co najwyżej błędnie namieszać sobie w pamięci.