piątek, 28 grudnia 2012

"Ta straszna Środa?"


"... Wie pani, ja jestem brzydka, do tego rzadko chodzę do fryzjera, nie stać mnie na modne ciuchy, nie znoszę makijażu, nie maluję paznokci, bo uważam to za stratę czasu, i jestem niefotogeniczna ..."
(fragment wywiadu , s.246)
To mówi samo za siebie. Używając zaimku "to" miałem akurat na myśli samą treść wypowiedzi, nie jej autorkę. Żeby nie było seksizmu. Ale i tak czuję, że bez niego się nie obejdzie ...

Osoba, która ofiarowała mi tę książkę chyba miała złudne nadzieje, że uda się jej przekonać mnie do czegoś. Otóż nic bardziej mylnego. To zażegnany i pokonany dawno temu konflikt, od czasu kiedy jasne stało się dla mnie, jak i dla wielu innych osób, jakimi personami z natury są feministki. Tego nie trzeba chyba nikomu uświadamiać? Zastanawiam się, czym tej osobie odpłacić kiedy przyjdzie okazja? Książkami Waldemara Łysiaka? Może "Krucjata łysogłowych" Ewy Wilk ... Mniejsza o to. 

"Ta straszna Środa?" to ponad trzystostronicowy wywiad Aleksandry Pawlickiej z Magdaleną Środą. Powiem szczerze, że do tego czasu nigdy nie słyszałem (lub słyszałem, ale pamięć jak zwykle mnie zawiodła) o Magdalenie Środzie. Zupełnie nie miałem świadomości, kim ta pani jest? Od razu, jak na talerzu miałem okazję dowiedzieć się o niej wiele ... Aż za wiele.

Czytając ten tekst miałem wrażenie, że pani Środa przeczy sobie samej w pewnych sytuacjach. Żeby było śmieszniej w wywiadzie oznajmiła:
Mam poglądy liberalne, co pozwala mi znacznie częściej niż konserwatystom unikać obrzydliwych pułapek hipokryzji" (s.304)
Dobre, co nie?

Może w ogóle na wstępie podsumujemy pułapki lewicy, z którą nasza bohaterka ma wiele wspólnego?


Jedźmy dalej.

Była ona kobietą kopaną przez los. Zwłaszcza w szkole baletowej. Dalej spośród perełek znajdujemy wypowiedzi tego typu:
Mężczyźni są zmęczeni, zblazowani, leniwi, nie uczą się, nie znają języków, nie ciekawią się światem, nie przyswajają nawet elementarnych zasad etykiety, robią błędy ortograficzne, a mimo to są bardzo pewni siebie. (s.9)
Ta generalizacja i wyższość intelektualna kobiet mnie zadziwia. Ciekawe, na jakie badania się pani profesor powołała w tym zakresie? Ciekawe też, kto jej te statystyki prowadził ... ? Przypominam, że osoba z wyższym, uniwersyteckim wykształceniem to mówi.
Lech Wałęsa był prezydentem, jakim był, i nie sposób mieć o to do niego pretensji, bo jednak miał charyzmę, biografię i zasługi, których po nim nie miał nikt. (s.10)
Akurat należę do tych, którzy twierdzą, że był agentem, wbrew usilnym próbom państwa do zatuszowania tego teatralnego obalania ustroju PRLu. A o tym, że miał charyzmę to nawet nie wiedziałem. Choć wielokrotnie widziałem go w telewizji.  

Dalej czytamy o tym, że pani profesor nie chce być prezydentem i dowiadujemy się dlaczego. Wiem też, że przykłady wyrazistych poglądów to Macierewicz, Niesiołowski i Jarosław Kaczyński.


Potem się dowiedziałem, że panią prof. Środę śmieszy kawałkowanie ciała Jana Pawła II, jest za prawem do aborcji, broni zwierząt, nie broni rodzin wielodzietnych etc. I wszystko byłoby ok., ale wydaje mi się, że dużo ludzi tak samo myśli, a nawet to głosi publicznie. Chyba jednak nasza naukowczyni (termin pada w wywiadzie) nie jest tak oryginalna jak  jej się osobiście wydaje. 

Następnie czytając wywiad mamy okazję dowiedzieć się o jej lęku przed starszymi dziewczynkami. Potem zwierza się nam, że nie miała dużego biustu jak lalka Barbie (s.19). Strasznie nie lubiła grup zmilitaryzowanych na wzór harcerstwa.

Jej argumenty powalają z nóg. Może faktycznie nie powinno być wojska, policji, dyscypliny, tylko jeden wielki harmider, w którym silniejszy będzie zjadał słabszego prawem dżungli?

Miała też okrutną matkę i kochającego tatusia. Utrzymana przez matkę w poczuciu cudowności prezentowała swój geniusz tak, że nauczyciel ją wzywał do tablicy, żeby go udowodniła. I chyba jej się to jakimś dziwnym cudem nie udawało zbyt często ... Nauczyciel w liceum też nie kładł wiary w jej osobę. Dalej idą duperele - koleżanka żydówka, głupstwa w pamiętniku o których nawet wstydzi się mówić. Aż strach pytać co w nich było. Potem liceum i tu cytat:
Weszłam w tę klasę z przekonaniem, że jestem tęgą intelektualistką, a okazało się, że oni traktują mnie jak przybysza z kosmosu. (s.45) 
Ze złotych myśli dowiadujemy się jeszcze, że seksualność w Polsce jest poddana Kościołowi. Jakoś ja z Kościołem nie miałem styczności od lat, a moja seksualność jest poddana wyłącznie  mnie samemu.

Jej miłość do Fiodora Dostojewskiego, który wprawdzie w programie nauczania się pojawia w naszym kraju, ale za swoje polskie pochodzenie i antypolonistyczne nastawienie osobiście bym go usunął ...

Jest trochę o zakazie noszenia majtek w szpitalu po porodzie, i o tym jakie to upodlenie kobiety ... Podejrzewam, że to na pewno z pobudek ideologicznych lekarze wprowadzili takie rzeczy.

Instynkt macierzyński z natury nie istnieje. To produkt kultury... Kolejna ciekawostka, że też ludzkość istnieje od milionów lat, taka jaką ją znamy. Bo kultury ewoluowały .... 

Potem jakiś Włoch uczy Madzię, że jej ukochana "Solidarność" ją w przyszłości zawiedzie. Była zła, ale dopiero po jakimś czasie byt jej określił świadomość. 

Co do apostazji to wyjątkowo się z nią zgodzę, ale już ten zły Kościół, który traktuje kobietę tylko jako instytucję do rodzenia ...

Zastanawiam się kurde, kto ma rodzić? Może mężczyźni? Kto ma emerytury wypracowywać, skoro niż demograficzny tłumi Europę etc. Niech kobiety robią kariery, a na ich miejsce wskakują przedstawicielki innych nacji i wyznań (tak mam na myśli muzułmanki), które jednak zachowują ciągłość dzięki tradycyjnemu modelowi rodziny, którego "naukowczyni" tak bardzo nie lubi.

Wzrusza mnie fragment o cenzurze językowej. Środa walczy z cenzurą językową w przypadku takich słów jak "embrion" czy "zarodek"...
Dlatego poparłam Ruch Palikota, dostrzegłam w nim nadzieję na potrząśnięcie sceną polityczną, bo jak się czymś potrząśnie, to pojawia się trochę luzu, na przykład na nowe mówienie o aborcji, o zapłodnieniu in vitro, o innej wersji patriotyzmu, o grzechach Kościoła. (s.106)
Super! Tego nam trzeba. A nowoczesny patriotyzm w opinii pani Środy to m.in. płacenie podatków.

Uwielbiam, kiedy ludzie mi mówią, że są patriotami, bo płacą podatki. Nie historia, nie naród, nie tradycja, nie wartości rodzinne, nie dobro i wartość przeciętnego człowieka, tylko oddawanie urzędasom i politykom pieniędzy w imię wyższego dobra... Pomijam już fakt, że zarabiam grosze, a podatki są mi odbierane bez mojej woli. Żeby było śmieszniej na cele, z których nie mogę tak łatwo skorzystać, gdybym chciał (np. pójście do niektórych lekarzy kosztuje mnie okres oczekiwań kilku miesięcy). Podobno na Białorusi żeby dostać zasiłek dla bezrobotnych, trzeba wykonywać pracę na rzecz porządku publicznego. A u nas nikt o tym nie pomyśli, żeby np. osoby z pewnymi wyrokami w zawieszeniu miały obowiązek pracy społecznej na rzecz porządku w mieście? Lepiej niech każdy sprząta po swoim psie i płaci podatki na więźniów. A jak nie posprząta to już go straż miejsca będzie ścigać. Tak się kończy chęć posiadania zwierzątka, zaś osoby skazane za przestępstwa zwyczajowo na dobrobyt nie narzekają. Pułapki hipokryzji ... 



... bo dlaczego dziewczynka nie może być stolarzem, tokarzem czy budowniczym. (s.210)
Super! Po pierwsze dziewczynkom nikt tego nie broni, a po drugie jeśli dziewczynki na prawdę chcą pracować ciężej, psuć sobie zdrowie etc., to niech zostają hutnikami, niech podnoszą ciężary. Tylko niech nie mają pretensji do całego świata, że mężczyźni w tym fachu będą od nich lepsi. I kariery w ten sposób ambitne panie nie zrobią, bo lepszy mężczyzna zawsze osiągnie wyższy w randze rezultat na tym polu.
Ja nie lubię tradycji, nie interesuje mnie specjalnie przeszłość. To balast, obciążony stereotypami, mitami i przesądami, które są szkodliwe. (s.257)
Super, bądźmy kundlami, bez tożsamości, bez niczego, bez historii, bez przywiązania wagi do czegokolwiek na wzór Zgniłego Zachodu i Ameryki (z akcentem nad pierwszą sylabą). Nie wiedzmy, gdzie znajdujemy się na mapie, wyrzeknijmy się naszych dokonań, zapomnijmy, że przeliterować można własne nazwisko, czytanie to już w ogóle strata czasu ... 
Jakiś staruszek powiedział wtedy: "Tak, tak, niech tak pani walczy o prawa kobiet, to potem, jak pani będzie musiała przesunąć szafę, to żaden facet pani nie pomoże", i zaczął opowiadać, jak szwedzkie feministki zaczynają żałować, że mają równe z mężczyznami prawa, bo to oznacza, że mają i równe obowiązki. (s.269)  
I to powinno dać paniom wiele do myślenia. Ale one pewnie i tak będą wiedziały swoje ...

Czas na podsumowanie.

Co tu dużo pisać? Poglądy typowej feministki, lewacka logika i okropne przeżycia. Ukryta ekspresja zazdrości o normalny żywot jaki miały inne rówieśniczki z kręgu pani Środy. 

A tej książki nie polecam nikomu, chyba, że dla poprawy nastroju.