Zwiedziony uroczym tytułem postanowiłem nabyć tę książkę i w trybie
natychmiastowym ją przeczytać. I co by o niej dużo powiedzieć? Zawiodłem się.
Zamiast dywagacji na temat wspaniałego, współczesnego odrodzenia dawnych
religii trafiłem na typowy naukowy bełkot, z którego nie wiadomo co
wynika, w którym nie wiadomo o co chodzi i co się z czym je. Sielanka na
poziomie "Świętości" Rudolfa Otto ...
Prawie trzysta pięćdziesiąt stron suchego przekroju przez politykę,
Afrykę, Nietzschego, Freuda, Chateaubrianda, Bataille'a etc. Na chwilę
tylko ożyłem, kiedy temat zszedł na czarownictwo i tezy znanych
osobistości jak Małgosia Murray, Caro Baroja i nawet Jeanne Favret-Saada. W każdym razie radość nie trwała długo. Zaraz znowu pojawiły
się nudy i rozważania. W pamięci utknął mi tylko hawajski wątek białych
ludzi, którzy zostali uznani za kanibali bo jedli arbuzy, które miały
różowy miąższ. Wątek kanibalizmu, w którym kobiety jadły w przydziale
męskie genitalia już gdzieś spotkałem, dlatego nie zrobiło to na mnie
większego wrażenia. Zapadł mi w pamięć termin "adorcysta"
(przeciwieństwo egzorcysty). Trochę o rytuale boskiego króla się
powtórzyło. I kwatit. Same pierdoły filozoficzno-intelektualne.
Autor świetnie pisze o pogaństwie i choć na wstępie wspomniał o
współczesnym odrodzeniu tych wspaniałych systemów, to dalej posiłkuje
się głównie Afryką i parę razy dla poprawności politycznej przechodzi do
Indian i paru innych plemion.
Pojawił się termin "ekumenistyczny". To słówko wzbudziło moją czujną
uwagę, bowiem nie wiem czy zostało właściwie użyte w odpowiednim
kontekście (zaznaczam, że termin "ekumenizm" odnosi się do dialogu
pomiędzy różnymi Kościołami chrześcijańskimi, dialog między np.
chrześcijaninem a poganinem jest "dialogiem międzyreligijnym"). Czasem
miałem wrażenie, że tłumacz pomieszał płcie przy niektórych nazwiskach
...
Czy mogę to polecić? Tylko wnikliwym analitykom o mocnych nerwach lub
ludziom cierpiącym na bezsenność ... Choć zaznaczam, że książka głupia
nie jest, ale trawi się ją równie dobrze jak słoik grzybów przed snem.