sobota, 19 października 2024

Allan Kardec "Księga duchów"

 

Październik to bardzo "chtoniczny" miesiąc. Wiadomo jakim świętem się kończy. 

Skoro to idealny czas na zgłębienie tematu duchów, życia pozagrobowego to sięgnąłem po kultową, klasyczną pracę znanego spirytysty Allana Kardeca.

Od dłuższego czasu moja wizja życia tamtego świata pokrywa się z tą przedstawioną przez dr Michaela Newtona, Dolores Cannon, dr Jeffreya Longa i Paula Perry'ego. Różne badania o tym samym efekcie przekonują człowieka. Ale stwierdziłem, że warto sięgnąć dalej i zobaczyć, co ruch spirytystyczny ma nam do zaoferowania. 

I tu jednak pojawia się pewna zagwozdka. Na dobrą sprawę "Księga duchów" ma może ze 40% wspólnego z tym co uzyskali na bazie badań i doświadczeń wymienieni wyżej współcześni eksploratorzy. Allan Kardec musiał trafić na gorszych repondentów z zaświatów; duchy chyba sobie z niego jaja porobiły. Lub, co gorsza za bardzo "chrześcijańsko" podszedł do tematu, bo jego książka zawiera wiele cytatów z Biblii i od myślicieli Kościoła. No, ale mamy tutaj XIX w. Niecałe dwieście lat później świadomość ludzka lekko się rozwinęła. 

Czego się dowiedziałem? No generalnie tego, że w życiu robię wszystko źle i na odwrót względem boskiego planu. Brawo ja! Brawo miliony niezdarnych dusz kierowanych egoizmem. I kara śmierci jest zła, i aborcja jest zła. Super! Nie walczę ani z pierwszym, ani z drugim. Rządzi mną egoizm, tak silny, że wypaliłby dziurę w słońcu... Wychodzi no, że pogaństwo nie jest do końca złudą. Jest jeden Bóg, ale: 

Poganie myśleli, że jest tylu bogów, ile zjawisk we wszechświecie. Znaleźli się jednak wśród nich ludzie, którzy w zjawiskach tych dostrzegali jako przyczynę jedynego Boga (s. 225). 

Uratowani! Z resztą zaciekawił mnie wątek kiedy jeden z duchów odpowiada, że posługuje się chrześcijańską nomenklaturą opisując wyższe niebiosa, bo gdyby rozmawiał z kimś o pogańskiej mentalności to użyłby terminu "Tartar". Wychodzi na moje. 

No irytują te sprzeczności pomiędzy Kardeciem, a współczesnymi badaczami. M.in. podaje on, że duch wciela się w materię jako całość. Ci z ostatnich dekad uważali, że tylko pewien procent wciela się w ciało, a czasem nawet dwa, podczas gdy część duszy zostaje w zaświatach. Dalej mamy informację, że dusza stale się rozwija, nie spada na niższy pułap rozwoju. Współcześni z kolei dopuszczają taką możliwość. I jeszcze kilka drobiazgów by się znalazło.  

Wiele rzeczy jest wspólnych - rozwój duszy i jej dążenie do samodoskonalenia się. Nie ma jednak opisu zaświatów, krainy umarłych, "tunelu" białego światła. 

Po zapoznaniu się z treścią "Księgi duchów" można nawet zmienić całe swoje życie, które od tej pory pójdzie ciemiężącą drogą. Osobiście jednak wolę pozostać na ścieżce prawdziwego zła. I tak mam teorię spiskową, że jeden zaawansowany duch w młodym ciele kiedyś pojawił się na mojej drodze i bardzo ją zmienił. Nie mam tylko na to żadnego dowodu. Ale to już inny temat, bardziej osobisty. 

Niemniej książkę warto przeczytać. Wnosi wiele ciekawostek do wiedzy z życia po śmierci.