<<Ciemna Strona Mocy jest ścieżką do wielu zdolności uważanych powszechnie za... nienaturalne.>>
Darth Sidious
Nie ulega wątpliwości, że Cheev Palpatine powszechnie znany jako imperator, mroczony lord sithów Darth Sidious to moja ulubiona postać w całej sadze "Gwiezdnych wojen". Bez kozery. Kiedy byłem dzieckiem i oglądałem klasyczną trylogię lekceważyłem tę postać. Cesarz przeliczył się w swoich kalkulacjach by ostatecznie zginąć marnie. Był zbyt pewny siebie. Zdanie zmieniłem oglądając trylogię prequeli. Tutaj już Palpatine jawił mi się jako totalny, cyniczny skurwiel, który stopniowo dochodził do władzy nad całą Galaktyką. Pozbywa się wrogów nie swoimi rękami. Spodobał mi się też motyw toczenia walki na dwa fronty, tak jak robili to Rotschildowie finansując obie strony konfliktu podczas kampanii napoleońskiej w 1814 r. Tu kanclerz demokratycznej Republiki, a tu in cognito mistrz głowy ruchu separatystów - zwycięstwo było w końcu gwarantowane.
Też tak kiedyś uczyniłem w pewnej grupie wyznaniowej, z jednej strony będąc badaczem i prowadząc inwigilację, z drugiej deklarując przeciwną naturę zaskarbiłem sobie wpływy pewnych ludzi. Ostatecznie odniosłem zwycięstwo, które było na zapleczu. Nie da się? Da się. Metoda sprawdzona, a i na efekty nie ma co narzekać.
Kult silnej władzy, zniszczenie demokracji. To saga pokazuje jako coś złego, ale osobiście inaczej postrzegam rzeczywistość. Powrót Palpatine w trylogii [marnych] sequeli po prostu mnie przewrócił. I jak go nie uwielbiać?
Przez ostatnie miesiące zastoju spowodowanego zespołem lockdowna i pandebilią nie miałem siły czytać książek pomimo, że warunki bardzo mi sprzyjały. Oglądałem za to filmy na YouTube i zachwycił mnie kanał Wściekłe Wąsy, który poświęcony jest tematyce Gwiezdnych Wojen. Zaintrygował mnie wątek Zakonu Jedi, zwłaszcza jego początku, założyciela i tego jak ostatecznie upadł po tym, kiedy Moc dążyła do równowagi. Słuchając jak mistrz Yoda poucza Anakina, żeby nie opłakiwał zmarłych, nie tęsknił za nimi od razu widziałem to wypaczenie nauk. Niby "dobrzy" obrońcy Galaktyki, a w rzeczywistości propagatorzy idei, które odarte zostały z głównej kwintesencji.
Przypomniała mi się moja wiccańska przeszłość i nauki arcykapłana. Po konsultacji z byłymi członkami covenu też mieliśmy wrażenie, że podstawy nauk założycieli i kontynuatorów zostały zapomniane lub przepadły. Odniosłem wrażenie, że sytuacja podobnie wyglądała jak właśnie w Gwiezdnych Wojnach, w których dążąca do równowagi Moc powoduje przewagę raz jednych raz drugich, dopiero kiedy Rey zostaje szarym Jedi sytuacja ulega zmianie.
Nie wiem, czy powinienem uznać się za Lorda Vadera polskiej wicca, po tym co nawyczyniałem, ale powrót na "jasną stronę mocy" na pewno mi już nie grozi ... I Gloria Victis!
Co zaś do książki - wprowadza ona w całą intrygę dziewięciu epizodów końcówką nachodząc na akcję "Mrocznego widma". Najbardziej ciekawił mnie wątek sithów; ich nauk, mądrości, historii etc. Dużo więcej treści poświęconej jest politycznym intrygom, władzom korporacji, dochodzeniu do władzy i bezprawiu, które służy politykom jako środek do celu. Tak jak i w codziennym życiu. Tylko tutaj wszystko w formie science fiction, wśród różnych ras, planet i organizacji. Spodziewałem się więcej po tytułowym lordzie Plagueisie; mistrzu przyszłego imperatora, choć zdawałem sobie sprawę, że tak na prawdę będzie to tylko preludium do przygód Cheeva Plapatine'a.
Wiedziałem już wcześniej oglądając "Wściekłe Wąsy", że spośród wielu sithów przedstawiciel rasy Muun dążył do zdobycia wiedzy i odkrycia zapomnianych nauk swoich poprzedników. Był kimś w rodzaj naukowca amatora, który planował zapewnić sobie nieśmiertelność. Tak! Oszukanie śmierci, to marzenie wielu czarnych charakterów współczesnego kina. Co innego Palpatine, który niepokorny od wczesnych lat dzieciństwa, sprawiający szereg problemów dążył do uzyskania wyższych celów. I w końcu mu się to udało. To chyba mój główny idol literacko-filmowy. Nie da się go nie lubić.
Gdyby jeszcze twórcy sagi sequeli nie musieli wprowadzać wątków netfliksowych (murzyn jako jeden z głównych bohaterów), feministycznych (wuce-admirał Holdo), postępowo wrogich rodzinie (Ben Solo morduje swojego ojca, Rey zabija swojego dziadka, po tym jak on zabił jej rodziców i ostatecznie chciał wykończyć ją, Luke Skywalker próbował zabić siostrzeńca, Leia i Luke muszą oddać życie, żeby przekonać Bena do swoich racji) to i cała saga cieszyłaby serca większej ilości fanów.