Na krótką przegrychę postanowiłem wziąć kolejną lekturę autorstwa Rafała Merskiego. Oczywiście mam tu nie tyle na myśli jedzenie papierowej książki, co jej apetyczną zawartość. "Kuchnia dawnych Słowian" to wgląd w jadłospis naszych słowiańskich przodków. Początkowo spodziewałem się nowej książki kucharskiej adresowanej głównie do rodzimowierców słowiańskich. Ku mojemu zaskoczeniu trafiłem na sensowne opracowanie z pogranicza historii i archeologii.
I to była ta niezapomniana przygoda, kiedy pakowaliśmy rzeczy po rytuale. Niespodziewanie z ciemności wyłoniły się dwa policyjne vany. Po chwili wparowała do nas interwencja z batonami. Oznajmili, że " ... otrzymaliśmy zgłoszenie, że dzieją się tutaj jakieś straszne rzeczy. Swastyki, kozie rogi, baranie flaki ...". No cóż, baranich flaków nie było, ale do historii przeszły jako oficjalna maskotka szczodrych godów 2019. Tak rodzi się legenda!
Rafał Merski bacznie prześledził zapisy z kronik, przytoczył stań badań archeologów w tym zakresie. Wykorzystał wiele dobrych opracowań znanych uczonych, m.in. Gerarda Labudy i Witolda Hensela. Poznajemy co dawni Słowianie jedli, pili, jak konserwowali żywność, a także co ciekawsze jak ją zdobywali. Autor w drugiej części opisał znaleziska z różnych, znanych lub odnalezionych osad.
Dla relaksu możemy oderwać się od codzienności. Czytanie o zdrowym jedzeniu, nieskażonym chemią jak to ma miejsce dzisiaj poprawia apetyt. Podobnie jak sposób wytwarzania czy zdobywania go. Wędzimy łososie, solimy mięso, przyprawiamy oregano (czy tam lebiodką pospolitą). Łowimy rybki, polujemy na tury, hodujemy wieprzowinę. Ślinka cieknie na samą myśl.
Ciekawostek dużo na raptem kilka godzin czytania. Dobre opracowanie tematu, które gorąco polecam wszystkim miłośnikom tematu historii, archeologii czy dawnej Słowiańszczyzny.
Dla relaksu możemy oderwać się od codzienności. Czytanie o zdrowym jedzeniu, nieskażonym chemią jak to ma miejsce dzisiaj poprawia apetyt. Podobnie jak sposób wytwarzania czy zdobywania go. Wędzimy łososie, solimy mięso, przyprawiamy oregano (czy tam lebiodką pospolitą). Łowimy rybki, polujemy na tury, hodujemy wieprzowinę. Ślinka cieknie na samą myśl.