DECEM ANNO
I pomyśleć, że to już dziesięć lat minęło od pamiętnego roku, w którym
to obroniłem pracę magisterską pt. "Neopogańskie idee Varga Vikernesa". W
tych samych dwunastu miesiącach przeżyłem też pamiętny koncert swojego
ulubionego zespołu w Nottingham. Na tę chwilę czekałem aż siedem lat bo
wcześniejszej możliwości inicjacji w misterium prawdziwego zła nie
miałem. Jakiś czas potem dokonałem jednej z najsmutniejszych czynności w
swoim życiu - ściąłem włosy. To akurat było podyktowane łysieniem. I to
wszystko wydarzyło się w 2007 roku. I pomyśleć, aż tyle wody w Wiśle
upłynęło ...
Przy okazji pochwalę się, że na dziesięciolecie pamiętnych
wydarzeń nabyłem w Empiku "Władców Chaosu" Moynihana i Søderlinda.
Pisząc magisterkę dysponowałem płytą z książką w wersji pdf, gdzie każda
strona sfotografowana została osobno. I to w wersji anglojęzycznej.
Załatwił mi ją kolega: Marcin - po dzień dzisiejszy wysławiam Twoje imię! Jeśli czytasz tego
posta, to wiedz, że ten chwalebny czyn przeszedł do historii! Dziś z
tytułu sentymentów wzbogaciłem swoją kolekcję lektur o nowe wydanie rzeczonej publikacji,
tym razem polskojęzyczne. Pewnie za jakiś czas do niej zaglądnę, choć czytać w
pełni i recenzować jej tutaj nie zamierzam.
Moja praca magisterska zadedykowana była:
Wszystkim „Prawdziwym”, których nie zmienia czas.
Tylko jak to przetłumaczyć na angielski? Nie mam pojęcia bo "Prawdziwym"
nie miało równać się z tymi "true", tylko tymi, którzy pomimo upływu
lat nie mówią, że "... już ich to wszystko znudziło ...", " ... już
dawno od tego odeszli ..." etc. Czy mnie znudziło? Nie! Co najwyżej
wykończyło, ale jednak z pewnych przyczyn jedną nogą tkwię w tym dalej.
Chyba fakt, że sięgnąłem po pracę Dayala Pattersona jest tego najlepszym
dowodem.
BLACK METAL
"Black Metal. Ewolucja kultu" to grube arcydzieło, prawie pięciuset
stronicowe przedstawiające historię muzyki metal - głównie zespołów,
które odegrały największą rolę dla black metalu jako protoplaści,
mistrzowie i odstępcy od klasycznych norm. Pełna mroku, zła, Szatana,
mizantropii, bólu i zdjęć pozycja dogłębnie opisuje dzieje muzyków z
wielu krajów, ich biografie i problemy z nagrywaniem albumów,
poświęceniem dla sprawy i rezultaty.
I tak kiedy sobie czytałem o pierwszych grupach od razu włączał mi się
fetyszystyczny stosunek do kaset i płyt, które gromadziłem, a które
teraz znajdują się w piwnicy (nie oddam! Nie sprzedam! Fak of! Fuk,
fuk!). Te analogowe brzmienia ... te urocze okładki ... tak samo te
płyty, które przeszły do historii ... Kiedy słuchałem muzyki ze sprzętu
audio pamiętałem doskonale gdzie się który utwór zaczyna, jak daleko
muszę przewinąć. Pamiętałem perfekcyjnie skład zespołów etc. Dziś w erze
YouTube, nawet nie pamiętam tytułów ulubionych ścieżek. Tak nas niszczy
socjalistyczno-komunistyczny świat ...
Patterson przeprowadził całe mnóstwo wywiadów z elitą black metalu, a
przynajmniej tymi panami, którzy jeszcze żyją. No właśnie! Kobiety
zostały prawie zupełnie zepchnięte na margines i nikt nie narzeka na
dyskryminację. Black metal jest domeną mężczyzn! Panie mogą co najwyżej
słuchać. Tego im nie zabronię. To zbyt okrutne.
Czytamy o wielu skandalach i poświęceniach. Po latach stwierdzam, że
moja magisterka wcale nie zawierała jakichś strasznych, merytorycznych
błędów. Prawdą się okazuje być to, że z kości Ohlina koledzy zrobili
sobie amulety na pamiątkę, a zwłok chcieli spróbować, tylko za bardzo
były zepsute. Nie wiedziałem też nic o licznych podpaleniach kościołów w
Polsce. No może za wyjątkiem tego jednego z Woli Justowskiej, który
właśnie jest odbudowywany. To co dzieje się w Norwegii to i w Polsce też
się zdarza. W Rosji pod cerkwie podkłada się ładunki wybuchowe u nas
raczej stosuje styl klasyczny. Nie wiedziałem też o licznych
samobójstwach w tym gronie. Doszły mnie słuchy o raptem kilku. Z
interesujących mnie osobiście zagadnień była fascynacja tematem wicca
Cronosa z Venom, Nocturno Holocausto z Beherit czy Daniego Filtha z
Cradle of Filth. Ten cytat o rysowaniu nauczycieli na szubienicach coś
we mnie obudził. Chłopaki uwielbiam Was! Z resztą, kto jak kto, ale
chyba Cradle of Filth zagrał najwspanialsze pod względem klimatu
piosenki o czarownicach - gotyk, erotyzm, historia, piękno, okrucieństwo
świata stopione w jedną całość. A to, że Manheim ocalił kościół przed
spaleniem uważam, za przecenienie więzi kulturowych. A przynajmniej w
jego towarzystwie wzajemnej adoracji Szatana. A to, że wielu muzyków
miało rasistowskie wypowiedzi? I to jeszcze z zespołów niepodejrzewanych
o to jak mój ulubiony? No proszę! Panowie ubóstwiam Was! A już
poświęcenie się trzynastoletniego wokalisty Shining, który sprzedawał
się pedofilowi, żeby mieć pieniądze na realizację swoich celów ...
Bezcenne. Tak wygląda wyższa idea.
Pozycja zdecydowanie najlepsza jak do tej pory spośród tych na temat
ciężkiej muzyki, które miałem okazję czytać. Kompilacja wielu
zachowanych materiałów i informacji, wywiadów rodem z zine'ów oraz
unikatowych zdjęć. Pisana jest bardzo neutralnie, Patterson pozwolił
zawsze wypowiedzieć się obu stronom wielu konfliktów, choć mam wrażenie,
że centralną pozycję w historii stanowi tak na prawdę Euronymous i jego
śmierć. Widać, że wiele wydarzeń oscylowało wokół jego postaci, a jego
przyspieszone odejście zmieniło znacznie scenę metal na świecie.
Poznałem ciekawostki na temat wielu zespołów, o których wcześniej tylko
dochodził mnie słuch, że istnieją.
Swoją drogą dawniej nie zwróciłem uwagi, że większość metalowych
boysbandów była "true" z założenia. Jako fan tego zepsutego,
komercyjnego metalu po prostu słuchałem tego co mi się podoba, a
wszelkie ideologie nie grały dla mnie większej roli. Dostrzegłem jednak
pewne analogie w kwestii podziemia do mojego ulubionego życiowego
tematu. Jedni się w tym zatrzymali, inni z czasem od tego odeszli,
jeszcze inni dopiero po wielu latach od tego odchodzą, nieliczni obłudni
próbują dalej w tym być ... Takie to znajome, ale nie będę wyjaśniał o
co dokładnie mi chodzi.
"Black Metal. Ewolucja kultu" to wręcz obowiązkowa biblia dla wszystkich
spod szyldu długich włosów, czarnych ubrań i ciężkich butów. Gorąco
polecam!