poniedziałek, 30 listopada 2015

Jan Engelgard "Wirus rusofobii"


Dla małej zmiany klimatu przeczytałem książkę, która przypadkiem wpadła mi w rękę. "Wirus rusofobii" to wydanie papierowe postów zamieszczonych na przestrzeni lat przez autora rzeczonej lektury na prowadzonym przez niego blogu. Dotyczą one rzecz jasna historii rzeczywistej i tej tworzonej przez współczesne media i sterujących nimi polityków. Czyli tradycyjne oddzielanie trutek mysich ze szczurzych. 

Osobiście nie jestem fanem historii współczesnej i sporej ilości tekstu, a także rozważaniom autora musiałem dać wiarę ad hoc. Zaintrygował mnie rzecz jasna tytuł. 

Uważam, że Polska powinna z Rosją współpracować. Rosja ma surowce, Rosja jest blisko, Rosja jest największym państwem na świecie. Sojusz militarny, który w przeciwieństwie do inych nie przyniósł nam szwanku to był sojusz z ZSRR. Rosja nie propaguje gender, gejostwa, strzeże własnej tradycji, nie pieści się z feministkami. Silna, scentralizowana władza, stawiająca na własny zysk, a nie sprzedająca kraj wszystkim dookoła. 

Nie muszę chyba powtarzać oczywistych rzeczy, ale może się poświęcę. Rosja jest obecnie demonizowana przez polskie media. Zawsze zła, dzika, sterowana przez szatana w ludzkim ciele, który tylko pragnie władać całym światem. Za to Polska w służbie USraelowi skutecznie wypina się na Rosję, robi z niej wroga, na czym tylko i wyłącznie gospodarczo tracą Polacy, a wszyscy dookoła zyskują. Jak zwykle rodacy dają się sfrajerzyć na maksa, pokazując, że potrafią imperium pokazać przysłowiowego "fucka". Oczywiście my biedniejemy, wszyscy wokół się rozwijają, a Polacy jak zwykle śmieją się z tych co mają lepiej, albo głęboko dumają nad zagadnieniami typu "dlaczego u nich tak jest, a u nas nie?" Typowe. "Myślenie" ukształtowane za czasów PRL - Rosja to Szatan, honor, duma i postawienie się nad Rosjanami to cena idei najwyższa.

Cóż, najwyraźniej życie w systemie, który wszystko zapewniał, załatwiał lub organizował za nas rozpieściło starsze pokolenia w przeciwieństwie do młodszych, które jako pierwsze stawiają własny zysk, a nie chore urojenia i zawiść za przeszłość. Bo w końcu za coś trzeba żyć, trzeba mieć co włożyć do garnka, a teraz państwo człowiekowi dochodu nie zagwarantuje. Włączają się szare komórki odpowiedzialne za przetrwanie. Pokolenia PRLu chyba nigdy do tego nie dojdą. Mamy lepszych sojuszników - Unię Europejską, która rozpieprza nam gospodarkę niczym nuklearne uderzenie, zalewa przepisami, emigrantami, dodaje standardów. Mamy też USrael, który nas wycyckuje na każdym kroku traktując jak frajerów. No, ale cóż, Polacy to naród, który przez wszystko przeszedł i w swojej mądrości za pewne pomija fakt, że życie toczy się dalej, kierując zasadą uzdrawiania całej kuli ziemskiej swym niebywałym doświadczeniem. Tak np. widać Polaka w jednym z krajów Ameryki Łacińskiej, który prowokuje uczestników pro-komunistycznego (czy jakiegoś tam podobnego) pochodu na ulicy. Zamiast jeszcze ich pochwalić, że srają we własne gniazdo, to najlepiej ich pouczyć, żeby rośli na potęgę. Genialne. Po prostu Puchar Balcerowicza się należy. 

Co do książki. Ciekawe, wnikliwe rozważania poparte dużą ilością wiedzy i materiałów. Warte przeczytania i przemyślenia, ale jak napisałem wcześniej - nie jestem erudytą w wielu kwestiach, które Engelgard omawia. Dużo jest jednak celnych uwag, na które także zwróciłem uwagę.

W każdym razie polecam!