Problemy jakie stwarza Facebook od pewnego czasu stały się obiektem zainteresowań wielu środowisk. W pracy dr Suzana E. Flores „Sfejsowani. Jak media społecznościowe wpływają na nasze życie, emocje i relacje z innymi” poznaliśmy wpływ portalu na nasze zmysły. Podobny problem omówił dr Nicholas Kardaras w książce "Dzieci ekranu. Jak uzależnienie od ekranu przejmuje kontrolę nad naszymi dziećmi - jak wyrwać je z transu". Media społecznościowe zmieniły nasze życie co stało się tematyką dzieła Piotra Szaroty "Od Facebooka do post-przyjaźni. Współczesne przeobrażenia bliskich relacji". Zupełnie inną kwestię przedstawia nam Siva Vaidhyanathan w swojej "Antisocial Media. Jak Facebook oddala od siebie i zagraża demokracji".
Generalnie książka jest o imperium Zuckerberga. Opowiada o jego przekrętach i wyczynach pracującej dla niego wesołej judeokompanii (z panią Sandberg na czele). Jakie to "eksperymenty" czynił ujawniając dane osobowe kolegów z uczelni. Jak to Facebook wykorzystano do politycznych kampanii. Jest też trochę przygód związanych z innymi liniami bocznymi Facebooka - WhatsAppem, Internetem.org, Instagramem etc. Trochę jest zbędnej filozofii i lania wody. I dużo o Cambridge Analytica.
Do kupna książki zachęciły mnie cytaty z drugiej stronie okładki. Niemniej spodziewałem się czegoś innego. Faktycznie autor omówił wiele problemów jakimi Facebook pustoszy umysły ludzi, głównie fałszywymi informacjami. Czasem strach coś udostępnić, mam wrażenie, że większość to plotki, z których zrobione są fakty, a ludzie w nie wierzą. Omówione zostały też problemy rozpowszechniania ich. Inną istotną kwestią jest odwracanie uwagi społeczeństwa od rzeczy ważnych za pomocą Facebooka. Wow! Skąd ja to znam? Co chwila zwracałem ludziom uwagę, że jak nie mama Madzi z Sosnowca, jak nie Greta Thunsberg to Rydzyk dostający od bezdomnych Bentleya ... To wszystko by ludzi otępić. Ale cóż poradzić? Często słyszę, że mamy XXI w., Epokę Smartfonów, rozwoju cywilizacyjnego ... No ale przecież w tym XXI w. ludzie wierzą w Imperium Lechitów, szczepionki jako narzędzie destrukcji ludzkości, leczenie kanałowe zębów powodujące raka, płaską ziemię czy chemtrails. Podejrzewam, że w XXIII stuleciu będzie identycznie; jak widać psychika ludzka jest bardzo podatna na zabobony, a czynienie społeczeństw mądrymi nie eliminuje tego. Taki cytacik:
Metody naukowe są odrzucane jako odzwierciedlające interesy klasowe naukowców i instytucji, które wytwarzają i potwierdzają wiedzę. Pochodzący z wyboru urzędnicy niezmiennie wątpią w szerokie obszary wiedzy, przekazując swoje opinie za pośrednictwem potężnych mediów, a skutkiem tego jest, że spora liczba Amerykanów przestała wierzyć w podstawowe fakty dotyczące podnoszenia się poziomu mórz. Społeczności wątpiących na całym świecie są przyczyną pojawienia się kolejnych ognisk śmiertelnych chorób wśród dzieci, ponieważ te szukające poklasku, zwyczajnie głupie osoby oszukały wystarczającą liczbę rodziców swoimi bzdurami o tym, że szczepionki niosą więcej zagrożenia niż dobrodziejstw. Dziennikarstwo upadło, zarówno jako praktyka, jak i sektor gospodarczy , gdyż zyski z reklam wyciekły do platform internetowych, a kakofonia nowych głosów stała się nową władzą, potwierdzaną przez wysokie pozycje w wyszukiwarce Google lub miliony śledzących na Twitterze. (s. 28)
"Antisocial media" napisane są typowym amerykańskim językiem politopoprawnym. Czyli znowu wartości demokratyczne są tym, czego usilnie trzeba bronić w opinii autora. Zirytowały mnie uwagi Vaidhyanathana na temat prezydenta Trumpa. Podobnie jak pisze on o autorytaryzmie w Polsce. Panie Siva! Stuknij się pan w czoło! Historia też oczywiście bezkrytycznie przedstawiona została tak jak głosi oficjalna wykładnia - zwłaszcza śmieszą te zdania o obalonych reżimach. Rozbawiły mnie te starania w Indiach i fakt, że tam gdzie tradycjonalizm dominuje, Facebook i wartości demokratyczne po prostu sprawdzają się jak łódka na pustyni.
Generalnie mam mieszane uczucia co do tej książki. Omawia wiele ciekawych zagadnień, ale autor miejscami przedstawia je tak jakby chciał zawrócić kijem bieg rzeki. Może pewnego pięknego dnia Facebook połknie własny ogon, a wtedy ... ludzie już będą mieli dosyć życia w sieci, a bardziej zainteresuje ich real.
Pół na pół.