“Sex before 8 is too late!”
NAMBLA
“Incest is Nicest spelled sideways”
Walter Breen
To, że wiccanie to
okropni zboczeńcy seksualistyczni wiem od dawna - wierzcie mi, kiedyś byłem
jednym z nich. Ale odszedłem. I co to dało? Absolutnie nic. Poziom zboczeń
pozostał tam dokładnie taki sam ... Tyle
w przypadku wiccan tradycyjnych. A co w przypadku eklektyków? Oczywiście znajdą
się tacy, co powiedzą, że eklektyzm to nie wicca, jednak wiele to nie zmieni. O
wiccaninie skazanym za pedofilię czytamy m.in. w książce Erica Weinera "Poznam sympatycznego Boga. Moje flirty z istotami wyższymi". Tutaj jednak nasza świadomość przekroczyła
już wszystkie granice.
Moira Greyland, córka sławnej autorki "Mgieł Avalonu" Marion Bradley-Zimmer przenosi nas do czasów swojego dzieciństwa i związanych z nim wspomnień.
Co do dzieła mamy Moiry, to przyznam szczerze,
nie przeczytałem tego bestsellera. Był on zbyt nudny jak na moje nerwy.
Zatrzymałem się może po ponad dwustu stronach. Wprawdzie wiccańskie wątki w nim
znalazłem, ale sposób pisania Bradley-Zimmer sprawił, że dłużej już nie mogłem
tego znosić. Oglądnąłem za to film i przyznam, że był całkiem strawny. Mniej
więcej pamiętam o co biegało - Artur ze swoją siostrą Vivianne robią sobie
dziecko Mordreda w święto Beltaine (w sumie to niechcąco, no ale ...), Lancelot
jest biseksualistą i takie tam ...
Tyle co do mgieł Avalonu. A co
rzeczywiście skrywały? Aż strach się bać.
„Ostatnia szafa. Ciemna strona
Avalonu” to najkrócej streszczając historia wyjątkowo złego dotyku, jaki spotkał
Moirę Greyland, jej rodzeństwo i wiele innych dzieci … Ojciec Marion gwałcił swoją córkę, ale też złapano
go w specyficznej pozie z udziałem krowy w oborze. Sama Marion za młodu była
lesbijką, miała partnerki, wyszła za mąż za Waltera Breena, pedofila
uwielbiającego młodych chłopców (9-12 lat to głównie jego klimat). Moira Greyland
wraz z bratem Davidem byli w dzieciństwie gwałceni przez ojca i matkę. Tatuś
był na tyle miły, że dał córce środki odurzające za nim ją wykorzystał. Ale i
tak wszyscy wiedzą, że za dziewczynkami nie przepadał. Breen z Bradley-Zimmer
adoptowali małego chłopca, którego następnie ciałem się radował przybrany ojciec.
Z resztą robił to z wieloma młodzieńcami. W domu oprócz tego, że panował
totalny syf, dzieci brudne, naczynia niepozmywane, nieposprzątany kurz odbywały
się też zwykłe orgie z udziałem dorosłych. Rodzice chcieli, aby córka wyrosła
na lesbijkę, ojciec krytykował ją za „pruderyjność” kiedy nie chciała tak jak
on chodzić po domu nago. Marion o mało dwa razy córki nie pobiła na śmierć. Co
ciekawsze, prawdopodobnie kiedyś słynna autorka „Mgieł Avalonu” zabiła małe
kotki ponieważ nie chciała się nimi opiekować. Swoją córkę często biła, wbiła
jej nawet paznokcie do krwi w skórę, wylała na nią miskę z wodą dla psa,
groziła wyrwaniem zębów jeśli jeszcze raz ugryzie brata …
To tyle z najważniejszych rzeczy.
Cóż rzecz? To było bardzo
romantyczne. Reszta książki oprócz incydentów to rozważania na temat pedofilii,
nadużyć, zaniedbań i psychologicznych następstw tego wszystkiego. Jest trochę o
Bacha Bazi w islamie i podobnych kwestiach.
Oczywiście zaintrygował mnie
wątek wiccański i to, że dla Marion było to coś w rodzaju przejścia. Nie jest
to jednak zbyt czytelne, wychodzi na to, że ta słynna pisarka w głębi
duszy pozostała wiccanką do końca życia, pomimo, że porzuciła praktyki i pod
wpływem otoczenia zagłębiła się w chrześcijaństwo. W końcu według własnej woli
rozsypać ją miano w Glastonbury. Czy tak się jednak stało? Nie wiadomo. No i
to, że seksu z małą Moirą domagać się miał od Marion sam Isaac Bonewits. A to
niezłe ziółko z niego!
Niestety czytając tę pracę bardzo
współczułem Moirze. Przypomniało mi to coś, co już wcześniej wiedziałem. Wiedźmy,
które zaniedbują wszystko dla własnego hobby, a zwłaszcza rodzinę. Mało tego –
kluczowy obraz feminizmu i zboczeń, jest tu przedstawiony w najbardziej
wzorcowej formie. Widzimy pięknie jak autorzy bestsellerów potrafią postępować. Ogółem praca przeraża uświadamiając jak może wyglądać życie. Cóż, nic na
to nie poradzimy. Tyle, że ja gołym okiem widziałem świat czarownic i idące za nim
ideały, które prezentowane są jako piękne dla świata, ale w rzeczywistości
skrywają tylko skrzywienia i usilną próbę ich rekompensaty.
Niestety przykro mi, że tak jest i cieszę się, że Moira Greyland miała odwagę to
wszystko wyznać, opisać piekło, które przeszła i ujawnić ciemną stronę
środowiska. Trochę żyjąc na tym świecie stwierdzam, że trudno jej nie zaufać.