piątek, 26 lutego 2021

Zdzisław Harlender "Czciciele Dadźbóg Swarożyca"

 

Dzięki zaangażowaniu Stowarzyszenia na rzecz tradycji i kultury "Niklot" na polskim rynku wydawniczym ukazała się reedycja sławnej książki Zdzisława Harlendera "Czciciele Dadźbóg Swarożyca" z 1937 r. Na klasykę gatunku nie szkoda ani czasu, ani pieniędzy. Wręcz trzeba je poświęcić by zgłębić wiedzę o prekursorskich wizjach odrodzenia starej religii w czasach współczesnych.  

Na samym początku Tomasz Szczepański przybliża skrótowo biografię autora, znaną już z jednego z numerów czasopisma "Trygław". Zdzisław Harlender ewidentnie był kimś w rodzaju prarodzimowiercy; jego wizja neopogaństwa bliższa była obecnemu, dominującemu w XXI w. w Polsce środowisku neopogańskiemu niż innym postaciom z jego epoki. Tutaj mam na myśli zwłaszcza Jana Stachniuka i stworzoną przez niego Zadrugę. 

"Czciciele Dadźbóg Swarożyca" to zbiór opowiadań w słowiańskim klimacie. Krótkie historyjki pełne postaci z folkloru i dawnych wierzeń, w których centralną postacią jest kult solarnego boga Słowian przedstawianego przez Harlendera jako Dadźbóg Swarożyc. 

Przyznam szczerze, że pewne przedstawione motywy z perspektywy czasu wydają się już być oklepane. Dobrym przykładem będzie np. historia czarownicy spalonej na stosie. Od czasów publikacji tej pozycji temat pogańskich wiedźm nie raz zagościł w książkach, zwłaszcza we współczesnej beletrystyce. Podobnie wizje złych misjonarzy i katolickiego duchowieństwa. Niemniej wizja Świętowita cwałującego na białym koniu, spotkaniu z Boginką czy Latawcem sprawiają, że człowiek czuje się jak w domu. Książka ma niesamowity klimat i przyznam, że na pierwszy rzut oka nie wygląda na dzieło napisane tak dawno temu. Przedstawiona w niej wizja pogaństwa jako religii przetrwałej do współczesności jest identyczna jak ta, którą propagują współcześni poganie. 

Klasykę gatunku trudno mi oceniać, biorąc pod uwagę jeszcze fakt, że ponad osiemdziesiąt lat temu wiedza i wyobrażenia na temat religii naszych przodków były zupełnie inne. Muszę jednak publicznie pochwalić członków Niklota za zaangażowanie w propagowanie wiedzy na temat prekursorów rodzimowierstwa i ich dokonań. Oczywiście książkę wszystkim polecam, świetnie oddaje słowiański klimat. I z pewnością jest obowiązkową pozycją dla wszystkich polskich rodzimowierców i miłośników folkloru.