Przenosimy się myślami na Półwysep Kornwalijski, przez co poniektórych uważany za najpiękniejszą część Wielkiej Brytanii. Nie wiem, nie byłem. Ale może kiedyś wybiorę się turystycznie.
"Silent as the Trees. Devonshire Witchcraft, Folklore & Magic" to
podróż po legendarnych i historycznych czarownikach i czarownicach
zamieszkujących obszar hrabstwa Devon oraz sąsiedniej Kornwalii.
Poznajmy magiczne artefakty ze sławnego Muzeum Czarownictwa, biografię i
postać Cecila Williamsona (jak zwykle co książka to inaczej jest ona
przedstawiona), legendy o Diabłach, psy Baskervillów, serca zwierząt
nakłuwane igłami, domy pełne ropuch, ludowe sposoby zdejmowania klątw i
uroków, diabelskie kamienie, procesy czarownic etc. W sumie wszystko co
potrzeba do dobrej książki o wiedźmach. Nie brakuje pod koniec
magicznych zaklęć, tyle, że nie są one w dobrym, pogańskim stylu.
Ciekawe opracowanie tematu, z większym akcentem padającym na historię
niż praktykę magii. Tutaj jest ona opisana z czysto antropologicznego
punktu widzenia.
Ludowe historie o wiedźmach przedstawione są w klasycznym, brytyjskim fasonie. Fajnie, że na Diabła czasem mawiano "Daddy".
Nie brakuje sposobu na przywołanie go poprzez okrążanie ruin
siedmiokrotnie, co jest znanym motywem. Śmieszy trochę historia
czarownicy, która nieświadomie zabiła własnego syna. Występują też
dobrzy mężczyźni-czarownicy, którzy jak widać znali się na swoim fachu.
Regionalizm odgrywa dużą rolę w brytyjskim czarownictwie - pamiętajmy,
gdzie indziej "piskies", a jeszcze gdzie indziej "pixies" jakby ktoś
chciał nałapać sobie chochlików.
Książka ciekawa i wszystkim miłośnikom tematu gorąco ją polecam! I bądźcie ostrożni, bo nigdy nie wiecie, kiedy wśród Was pojawi się wiedźma z prawdziwego zdarzenia!