Jak pogańskiej to nie
możemy przejść obojętnie. A już ta okłada mówi sama za siebie: „kup mnie i
przeczytaj. A potem skop na blogu”.
„Pagan Tarot czyli
tajemnice talii pogańskiej” to jak wskazuje tytuł dokładne opracowanie jednej ze
współczesnych wersji kart Tarota. Czy jednak aż tak dokładne to bym
polemizował. Urocze jest np. to, że w książce znalazły się czarno-białe obrazki
przedstawiające Wielkie Arkana, a przy okazji omawiania każdej z osobna karty dogłębnie
analizowana jest symbolika zawartych na niej kolorów. Na prawdę rewelacyjne!
Podobnie jak to, że w dalszej części książki czytamy opisy kart Mniejszych Arkanów,
ale już w ogóle nie widzimy jak te karty wyglądają. Dobrze, że oprócz kolorów
autorka napisała co na nich widać. Albo czego raczej czytając nie widać ...
Popularne eklektyczno-newage’owe
pierdoły. Porady, których jak zwykle w życiu nie sposób zastosować. Pogaństwo w
wersji dla mas, nie dla elit.
No, ale sama estetyka kart
bardzo zachwyca. I to jest powód, żeby tę talię nabyć. Śliczne kapłanki, piękne
plenery. No tyle, że nie wiem jak z tą kolorystyką jest do końca ...
Malowidła silnie inspirowane
wicca (dlaczego autorka używa pojęcia „wicci” to nie wiem). Oczywiście chyba
nie trzeba pisać, że w wicca tradycyjnej wszystko wygląda inaczej niż w
eklektycznej, zwłaszcza ta inicjacja na okładce.
Tak więc jest to piękna,
pogańska, sztuka współczesna silnie eklektyzująca rzeczywistość. A
ja jednak wolę pozostać przy tych tradycyjnych covenach; silnie
osadzonych w ludowym folklorze, pełnych kobiet i dżenderowych panów,
dowodzonych przez arcykapłanki z biczami w dłoni, które przewodzą
wiedźmim tańcom i oprócz pieśni wydają z siebie jakieś dziwne, nieznane
wszystkim odgłosy. A co do książki to typowa komercha.